teddy bear
Witam.
Mam zamiar poruszyć bardzo ważny dla mnie temat na daną chwilę. Dzisiaj po stanięciu na wagę cały dzień taki zamglony, niemrawy - taki załamany życiem. No cóż, stanąłem z wagą na 73kg +/-. Zredukowałem z 85kg, więc 12kg zeszło, redukcja trwała 5 miesięcy - wiem, że długo, ale po części taki był cel - wolno, aby jak najmniej wróciło. Właściwie, planowałem zjechać troche więcej - mój oscylował w granicy 65kg, no ale... tak to już bywa, jak się głową ruszy z opóźnieniem ;(
Obecnie jestem na 2000kcal i rowerek 6x w tyg. DNT - 40 minut, DT-30 min po treningu. Trening w domu Mawashiego: https://www.sfd.pl/Plan_treningu_dla_osób_sredniozaawansowanych-t407011.html od jakichś 5 tygodnii, wcześniej FBW.
A więc, przy obecnych założeniach nic z mi wagi już nie leci, nie mam zamiaru schodzić do jakichś 1800kcal żeby mieć tydzień, dwa więcej progressu. Tymbardziej, że dodałem juz 1x interwały w tygodniu i nic nie ruszyło. Myśle, że po prostu 5 miesięcy to już za dużo, wszystkie karty zostały wyłożone na stół. No trudno, nie będę rozpaczał, poczekam trochę, rozpędze metabolizm i dotnę do końca.
Teraz tak, zapotrzebowanie dla mnie to jakieś 2.7k kcal, biorąc pod uwagę, że będe wykonywał trening 3,4 razy w tygodniu.
Jako, że robie przerwę od redukcji, to mam pytanie jak mój organizm zareaguje na zwiększenie kalorii i mniej ruchu? Od razu przybędzie kilogramów?. Mam zamiar jeść na poziomie 2500kcal, czyli wydaje mi się, że jak najbardziej normalnie. Bardzo chciałbym się uchronić przed dodatkowymi kilogrami, bo dopiero teraz czuję się tak, jak nie czułem się juz od kilku dobrych lat. Mogę założyć jeansy, jakoś lepiej się ubrać, nie skupiać się co chwile na tym, że tu mi brzuchol wystaje, tu tamto itp.
Diete mam zamiar jako tako odpuścić - a raczej po prostu odżywiać się zdrowo na poziomie jakichś 2.5k kcal, w dodatku trening 3,4 razy w tygodniu, jakieś granie w piłe z kumplami itp. Mam nadzieję, że to wystarczy, żeby uchronić się przed ponownym zalaniem.
Jeśli to nie wystarczy, to jakie macie rady żeby sobie spokojnie funkcjonowac, poimprezować i nie przytyć? Rowerek wydaje mi się zbędny, bo i tak organizm już go nawet nie odczuwa, nawet jak sobie godzinke pojeżdze na pełnej kvrwie to waga stoi.
Mam zamiar trzymać się interwałów raz w tygodniu, zawsze to jakiś nowy bodziec, w dodatku nie powinieniem się do tego za szybko przyzwyczaić, więc może waga też tak bardzo nie będzie rosła.
Zależy mi na tym, żeby ktoś to przeczytał i odpowiedział, bo obecna waga to maximium w jakim czuję się optymalnie, inaczej pewnie znowu popadnę w depresję i będę do końca życia jeździł na rowerku hehe.
Pozdrawiam.
Mam zamiar poruszyć bardzo ważny dla mnie temat na daną chwilę. Dzisiaj po stanięciu na wagę cały dzień taki zamglony, niemrawy - taki załamany życiem. No cóż, stanąłem z wagą na 73kg +/-. Zredukowałem z 85kg, więc 12kg zeszło, redukcja trwała 5 miesięcy - wiem, że długo, ale po części taki był cel - wolno, aby jak najmniej wróciło. Właściwie, planowałem zjechać troche więcej - mój oscylował w granicy 65kg, no ale... tak to już bywa, jak się głową ruszy z opóźnieniem ;(
Obecnie jestem na 2000kcal i rowerek 6x w tyg. DNT - 40 minut, DT-30 min po treningu. Trening w domu Mawashiego: https://www.sfd.pl/Plan_treningu_dla_osób_sredniozaawansowanych-t407011.html od jakichś 5 tygodnii, wcześniej FBW.
A więc, przy obecnych założeniach nic z mi wagi już nie leci, nie mam zamiaru schodzić do jakichś 1800kcal żeby mieć tydzień, dwa więcej progressu. Tymbardziej, że dodałem juz 1x interwały w tygodniu i nic nie ruszyło. Myśle, że po prostu 5 miesięcy to już za dużo, wszystkie karty zostały wyłożone na stół. No trudno, nie będę rozpaczał, poczekam trochę, rozpędze metabolizm i dotnę do końca.
Teraz tak, zapotrzebowanie dla mnie to jakieś 2.7k kcal, biorąc pod uwagę, że będe wykonywał trening 3,4 razy w tygodniu.
Jako, że robie przerwę od redukcji, to mam pytanie jak mój organizm zareaguje na zwiększenie kalorii i mniej ruchu? Od razu przybędzie kilogramów?. Mam zamiar jeść na poziomie 2500kcal, czyli wydaje mi się, że jak najbardziej normalnie. Bardzo chciałbym się uchronić przed dodatkowymi kilogrami, bo dopiero teraz czuję się tak, jak nie czułem się juz od kilku dobrych lat. Mogę założyć jeansy, jakoś lepiej się ubrać, nie skupiać się co chwile na tym, że tu mi brzuchol wystaje, tu tamto itp.
Diete mam zamiar jako tako odpuścić - a raczej po prostu odżywiać się zdrowo na poziomie jakichś 2.5k kcal, w dodatku trening 3,4 razy w tygodniu, jakieś granie w piłe z kumplami itp. Mam nadzieję, że to wystarczy, żeby uchronić się przed ponownym zalaniem.
Jeśli to nie wystarczy, to jakie macie rady żeby sobie spokojnie funkcjonowac, poimprezować i nie przytyć? Rowerek wydaje mi się zbędny, bo i tak organizm już go nawet nie odczuwa, nawet jak sobie godzinke pojeżdze na pełnej kvrwie to waga stoi.
Mam zamiar trzymać się interwałów raz w tygodniu, zawsze to jakiś nowy bodziec, w dodatku nie powinieniem się do tego za szybko przyzwyczaić, więc może waga też tak bardzo nie będzie rosła.
Zależy mi na tym, żeby ktoś to przeczytał i odpowiedział, bo obecna waga to maximium w jakim czuję się optymalnie, inaczej pewnie znowu popadnę w depresję i będę do końca życia jeździł na rowerku hehe.
Pozdrawiam.
Krzysztof Piekarz
dudee
