Panowie z "odchudzanie" mnie olali pisząc tylko, że się zagłodziłam".
Więc może Wy pomożecie :(...
Od przeszło miesiąca z "kanapowca" i wielbiciela czekolady w każdej postaci staram się przemienić w lepszą wersję siebie :)
Moja waga na papierze jest prawidłowa. W realu - absolutnie nie. Żenująca opona na brzuchu, brak jędrności ciała, ogólnie widać, że nie szczędziłam sobie słodyczy).
Jem 5 posiłków (poniżej scr z dnia dzisiejszego - za mało, wiem, po prostu nie miałam apetytu ani zbyt wiele czasu w pracy).
Jestem bezglutenowcem - siłą rzeczy wiele produktów odpada z automatu.
Ćwiczę w domu co 2 dzień - Mel B, Chodakowska, Speed Effect Tomka - po godzinę.
Styl życia zmienił mi się diametralnie (jedyna słabość - butelka wytrawnego chardoney w weekend i kawa z mlekiem w pracy..), wyniki były rozsądne - 1kg tygodniowo, centymetry, acz od dwóch tygodni i waga i centrymetry stoją w miejscu.
Zaczyna mnie to mocno irytować :(
Czytałam w paru artykułach, że wartoby na parę dni w przypadku zastoju diety jeść "normalnie" aby przyspieszyć metabolizm...? Co o tym sądzicie?
Będę wdzięczna za wszeklie rady :)