Mam kłopot z kaloriami. Nie chodzi mi o to że dostarczam ich sobie za dużo. Tylko o to że wyliczona / sugerowana przez Was bądź kalkulatory i tabele norma jest dla mnie niewystarczająca i po prostu głoduję. Głodując za szybko spalam i zbyt mocno się katabolizuję. W efekcie tracę mięśnie razem z tłuszczem w czasie redukcji. Dlatego nie trzymam się kcal tylko BTW i wychodzę na tym lepiej. Lepiej ale nie tak jakbym chciał wyglądać. Wciąż poszukuję złotego środka. Czytałem bardzo ciekawe art. na temat kcal. Między innymi takie że nie jesteśmy kalorymetrem który spala kanapkę pod ciśnieniem w wysokiej temp. tylko żywym organizmem który ją wchłania przez jelito. Jedni szybciej a drudzy wolniej.
I teraz : Robi mi się ładny zarys mięśni prostych i skośnych na brzuchu. Ale progres się zatrzymuje i staje w miejscu. Sugerowane Kcal nie działają na mnie. Być może dlatego że jestem Ekto.
Jeśli sobie obetnę 200 kcal ważąc wszystko na wadze i zapisując w tabele to nic mi to nie da. Musiałbym obciąć 500 kcal ale dzień dniu nie równy. Jak obcinam zbyt dużo to ma to bardzo szybkie efekty ale utraty obwodów i masy mięśniowej. Dlatego jestem już z tym ostrożny pon. kiedyś 2 lata kręciłem się w kółko i wracałem do punktu wyjścia co mnie dobijało.
Czytałem też o dwóch szkołach. Mało węgli na rzecz tłuszczy. I na odwrót. Więcej węgli a mniej tłuszczy. Czy ma to jakiekolwiek odniesienie do Waszego doświadczenia przy redukcji ? Z jednej strony to Węgle powodują kopa i skoki insuliny chociaż złożone ładnie dostarczają nam energii długofalowo. Z drugiej strony tłuszcze , mało węgli więc dobrze ale kaloryczność tłuszczy jest dwa razy większa jeśli chodzi o 1g. ( 4 kcal / 9 kcal )
Czy ktoś pomoże mi złapać złoty środek i zasugerować balans między Węglowodanami ( złożonymi bo proste ograniczam do banana po treningu i łyżki dżemu niskosłodzonego oraz 250 ml mleka - laktoza ) i Tłuszczami ?
Zmieniony przez - WilczeSerce w dniu 2014-04-04 14:57:12