Ja doświadczenie jako zawodnik mam w sumie prawie ŻADNE
Startowałem na zawodach dwa razy. Raz w kata, innym razem w clicker. Czyli w sumie konkurencje takie sobie. W każdym bądź razie nigdy nie lubiłem mozolnie trenować tych rzeczy. Owszem, lubie się pokatować, trochę mniej już dziś poklikac, ale nie cierpię, gdy całe
treningi są poswięcone tym elementom. A czy osiągnąłem coś w tych konkurencjach? Hmmm... Prawdę mówiąc to nie przeszedłem dalej w żadnej z nich niż jeden "występ".
a opisac mogę jak mi się klikało, ponieważ kta to każdy wie jak sie robi, zero inwencji itd(
). A klikało mi się tak, że nawet już niebardzo pamiętam jak się przygotowywałem. W sumie prawie wcale tego nie pamiętam. Było to na Pierwszych Otwartych Mistrzostwach Warmii i Mazur organizowanych przez nasz klub z okazji jubileuszu klubu. Za to dzień zawodów pamiętam doskonale. Była sobota. Wstałem, zjadłem i pojechałem z ojcem do "Szóstki"(zień wcześniej w późnych godzinach nocnych układalismy tam matę, więc raczej tych musowych ośmiu godzin snu nie było). No i jak tak wszedłem sam byłem zdziwiony jak szybko budynek, jeszcze wczoraj prawie pusty, może się po brzegi zapełnić. Od razu znalazłem kolegów z klubu i poszliśmy do szatni. Pogadaliśmy, wymieniliśmy się wrażeniami i poszedłem na ważenie. Jakież było moje zdziwienie jak sie dowiedziałem, że moje dokumenty zostały w klubie
Na szczęscie ojciec mojego kolegi okazał sie na tyle w porzadku gościem, że podwiózł mojego innego kolegę do klubu po dokumenty, które notabene i on też tamzostawił. No i tak nadszedł czas ważenia. Nie miałem czym się przejmowac. I tak z dziewięćdziesięciu poniżej siedemdziesiąt bym nie zszedł, więc nawet nie rozbierałem sie jak to robili koledzy od kumite. Ważyłem wtedy 87 kg. Pamiętam, że sensei śmiał sie z mojego ciśnienia, ale to chyba normalne, bo troche zdenerwowany byłem. No i tak przebrałem się w moje gi i poszlismy na salę, gdzie lada moment miały odbyć sie zawody. Na poczatku jak to jest zazwyczaj dzieciaki robia sobie kata. I tak zajęło im to kata parę godzin, w międzyczasie mieliśmy parę przegód, na przykład mój złamany paznokieć u palucha u nogi(do dziś nie wiem jak to się stało). Jednym słowem mnóstwo krwi i ubaw po pachy ze strony kolegów
No i przyszła pora zobaczyćwyniki losowania. Szczęśliwym trafem wylosowałem pierwsza walkę. Pytam się kolegów, czy znaja gościa, a oni mówią, ze tak, że jest dobry, szybki, doświadczony i że w ogóle wymiatacz. Później ostaliśmy sobie przedstawieni, zmierzył mnie wzrokiem, pogadaliśmy krótko i zaczęliśmy iść w swoje strony. No i tak sie rozgrzewamy, rozgrzewamy i patrzymy na ekipe przeciwną i sobie dedykuję, że cienki ten mój przeciwnik, nie umie gardy itd, na to kolega odpowiedział, że sie nie znam o czym miałem sie za chwile przekonać...
No i nadszedł czas walk clicker. Na początku były walki lżejszej wagi, -70. No i tak walczą, walczą a my siedzimy tak i siedzimy i patrzymy a tu nagle głos powadzącego wyczytuje moje nazwisko wraz z nazwiskiem mojego przeciwnika. A ja na to jedno: "Co to ****a, już? ****a, ****a,****a!", słowa te wyrażały moje kompletne zaskoczenie jakiego doznałem, że to moze się dziac tak od razu i bez zapowiedzi i w ogóle. no cóż było robić. Rzucili mi te nieszczęsne piąstkówki, mój serdeczny kolega, który także walczył w mojej wadze (drugie miejsce) przewiązał mnie czerwonym paskiem a ja tak zakładając piastkówki stałem i klnąłem sobie, bo trenera ani widu, ani słychu, nie ma mi kto powiedziec co i jak jakieś słowa otuchy, czy co tam jeszcze chciałem usłyszeć. Kolega coś tam mówił, ale nie słuchałem go zbytnio, tylko patrzyłem sie na mojego przeciwnika. W sumie wzrostem mi orównywał, był za to o wiele szczuplejszy. Dużo szczuplejszy. I tak żeśmy wyszli na matę, ukłon, rąsia i zaczęliślimy klikac. I tu nastapiło coś czego się nie spodziewałem. Godziny trenowałem, godziny klikałem, godziny poświęciłem na to, zeby zaklikać przeciwnika, biegać wkoło niego az nie bedzie wiedział co sie dzieje a i tak nic mi z tego nie zostało, ponieważ cały czas sie cofałem. W sumie to na pewno większość broniłem i wiele razy go trafiłem, ale jednak walczyłem defensywnie. I tak klikamy i klikamy, skaczemy, krzyczymy, punkt za punktem a t nagla ***** ! Kopnął mnie z mawachy w twarz aż mnie zamroczyło. No to co miałem robic stałem tak i się zataczałem, żeby tylko pokazać, że jednak trafił mnie i to nie lekko. A prowadzący wykazał sie nad wyraz błyskotliwym dowcipem: "Zawodnik ze Szczytna widocznie pierwszy raz w życiu dostał w twarz, to musiał byc dla niego szok". Hahaha, bardzo śmieszne, pomyślałem sobie. I tak po ówczesnym złapaniu przez sedziego, który nie pozwolił mi upaść po tym jak się zataczałem i po wyjaśnieniach, że jednak przezyję i mogę walczyć dalej tak klikalismy. Cos się wtedy we mnie zmieniło. Po tym cioie nieco się wkurzyłem, bo to przeciez nie do pomyślenia kopac po głowie podczas klikania. Teraz już nie uciekałem, cały czas atakowałem zdobywając punkty i samemu dając zdobywać. Gdybym na samym początku dostał twarz na pewno walka wyglądałaby inaczej. Ale po tym trafieniu było 15 sekund do końca, coś koło tego. I wyniki: jeden sędzia na mnie, drugi na niego. Wszystko w rękach sędziego na krzesełku. Spojrzał na mnie, spojrzał na niego, wskazał na niego, ukło, rąsia i kazali się ozejść. I tym oto sposobem przegrałem 2:1. Cóż... Mówi się trudno. Poszedłem do szatni zdjąć ochraniacze i zobaczyć co z moim aluichem i nosem z których to ciekło(powtarzam, ze nie mam pojęcia co się mogło stać z paluchem).
I tak wyglądała moja pierwsza i jak narazie jedyna walka na zawodach. Czego się nauczyłem? Nauczyłem się nie lekceważyć przeciwnika i tego, że nie lubie klikać
Wybaczcie, ze tak się rozpisałem, ale późno jest, wzięło mnie na wspomnienia, nudzi mi się i chyba pójde spać a jutro z rana pousuwam bluzgi na mój temat
Pozdrawiam.
____________________________________________
Żenujący i żałosny OloKK, burak od "Tradycyjnych"...
"Należy być silnym jak lew, a zarazem szlachetnym jak kwiat. Poprzez trening można dotrzeć do bram niebios."- Sosai Masutatsu Oyama
"...W regulaminie SFD jest napisane, że kto jedzie na moderatorów ten ma prze**BANe..."