Mam 23 lata , 169 cm wzrostu i 79 w porywach 80 kilo wagi.
Tak jak napisałam w temacie od roku już ponad zaczęłam odchudzanie, nie jakieś drastyczne diety głodówki ale w miarę możliwości dosyć racjonalne żywienie i dość często treningi. Na początku ważyłam 85 kg i po ponad roku ważę 79 !! a jak czytam ile ludzie przez ten czas mogą schudnąć to się łapię za głowę i zastanawiam dlaczego u mnie jest na odwrót.
Ale to muszę przyznać, że centymetrów zgubiłam naprawdę dużo ok 20 w samych biodrach i 15 w talii, nie jestem w stanie podać dokładnej liczby gdyż po prostu nie pamiętam ile ich było na początku byłam tak załamana sobą, że nie chciałam nawet patrzeć ani na wagę ani na centymetr ;)
Treningi to z samego początku wybrałam bieganie stopniowo od 30 minut prawie codziennie do ok ponad godz co drugi dzień po ok dwóch miesiącach do biegania dodałam popularną Chodakowską 3 dni w tygodniu biegania i 2 dni Chodakowskiej lub cały tydzień Chodakowska gdyż pogoda nie zawsze pozwalała na jogging. Chodakowską zamieniałam na fitness blender/ mel b/ jillian michaels były to ok godz treningi cardio połączone z siłowymi.
W czerwcu zdecydowałam się wyjechać do Anglii i przestałam biegać kompletnie i skupiłam się na Chodakowskiej tylko i wyłącznie, zakupiłam jej książkę z dietą "zmień swoje..." i przez miesiąc stosowałam się do tej diety niestety nie całkowicie gdyż bardzo dużo produktów z jej książki po prostu nie lubię :( ale muszę przyznać kolejne cm poleciały ale nie kilogramy !!! zakończyłam książkę i zaczęłam wprowadzać jej dania do mojej codziennej diety pomieszanej z kuchnią polską popularne schabowe, naleśniki, pierogi itd
Miesiące mijały centymetry leciały ale waga jak stanęła na 79 kg tak stoi do tej pory a tę wagę osiągnęłam około lutego po miesiącu biegania wic roku czasu a waga ani nie drgnęła.
Cały czas ćwiczę codziennie, z diety wyeliminowałam ziemniaki, chleb ciemny pełnoziarnisty sporadycznie, muszę przyznać mam bardzo poważne uzaleznienie od słodyczy więc nie będe kłamać tosty z nutella na śniadanie (o godz 5 rano) co rano ale tylko żadnych innych słodkości ewentualnie przy jakiejś imprezie... makaron sporadycznie przeważnie do rosołu, ryż tylko brązowy, moje obiady do pracy przeważnie wyglądały tak: Sałatka ręcznie robiona (pomidor, papryka, rzodkiew, kalafior, brokuły itd) lub gotowa ze słoiczka, kurczak grillowany bądż z piekarnika, smazony na oliwie z oliwek też się zdarzał bądź ryba niestety tylko i wyłącznie w panierce (bez mąki) ponieważ inaczej nie jestem w stanie jej zjeść gdyż zbiera mnie na wymioty :(. Lunch o 10 to jogurty, jajka, bądż makrela w sosie pomidorowym z chlebem (mmm... moja uluniona :) ser biały z tuńczykiem a o 12 obiad i o 15 owoce przeważnie jabłka, banany, kiwi, truskawki, mandarynki, maliny, jagody pomieszane z musli. Po pracy nigdy aż tak głodna nie byłam więc zjadałam jakiś jogurt albo podjadłam trochę tego co przygotowywałam na następny dzień i do cwiczeń tu ok godz spędzałam w róznych kombinacjach, yoga + cardio, yoga, cardio, streching, wszystkiego po trochu.
Więc podsumowując wszystko, centymetry lecą z czego się bardzo cieszę (fakt kupowania rozmiaru 40 a nie 46/8 jst bardzo satysfakcjonujący :) ale kg stoją w miejscu :( I nie wiem co jest nie tak.
Chodakowska zrzuciła cm (skalpel I i II, turbo 6 minutówki), Michaels w 4 tygodnie pozbawiła mnie 3 cm bez żadnych wyrzeczeń, Fitness blender utrzymuje mnie w formie a yoga relaksuje a kg dalj stoją w miejscu, nie obiadam się, nie chodzę pełna, bardzo aktywne życie, fakt nie odmawiam sobie !! jak mam ochotę na pizze to jem jak na ciastko czekoladowe też zjem ale wszystko z umiarem, nie słodzę herbaty, nie pije gazowanego, alkoholu też nie, niestety palę papierosy (4-3 dziennie) i od ponad roku waga stoi w miejscu :(
Możecie coś poradzić ?