odkładałam zaczęcie tego posta, jak i wyjścia z domu na siłownię z miesiąca na miesiąc. Faktycznie brak czasu [praca 7-9h 7 dni w tyg + uczelnia] i brak kasy nie pozwalały mi na wyjście na siłownię, a do ćwiczeń samej sobie w domu brak mi motywacji. Chłopaki w nowej pracy ciągle gadają o treningach, rzeźbie, masie, odżywkach i innych cudach techniki - to i ja się wkręcam.
Pora wyjść ze skorupki powoli obrastającej tłuszczem.
Mierzę 177.5 cm i ważę około 62kg. Niektóre z Was powiedzą, łał czego więcej chcieć. W marcu mierzyłam ilość tkanki tłuszczowej w organizmie i wyszło 17%. Szkoda, że widać ją coraz bardziej na brzuchu, a ostatnio pękły mi dwa guziki w moich ulubionych jeansach.
Biust mam spoko, ale pora podnieść poślady i odświeżyć wygląd brzuszka, możnaby też wzmocnić mięśnie klatki piersiowej i podnieść troszkę ten mój dekolt.
Staram się spinać mięśnie brzucha i kegla ;) w pracy [jestem kelnerką], ale to przestało dodatkowo pomagać przy spalaniu.
Mam 22 lata i muszę z przykrością stwierdzić że mój metabolizm hamuje.
Do tego uwielbiam wszystko co niezdrowe i mam wysoką niedoczynność tarczycy w przewlekłym leczeniu.
Jutro jest ten dzień. Mam wolne. Rano na uczelnię, a potem... siłownia.
Boję się jak ognia, bo mam złe wspomnienia z siłownią, inną niż ta na którą się wybieram.
Co prawda była to kobieca siłownia, pani pokazała mi trening obwodowy... ale to brzmiało bardziej jak zrób to to to i to i daj mi spokój, wszystkie to robią i nie marudzą. :/
Zero większej informacji i w ogóle.
Potrzebuję kogoś, kto mi serio wyjaśni, co z czym i gdzie. Mam nadzieję, że na siłowni dla wszystkich, nie tylko dla pań, jakiś pan bądź pani wytłumaczy mi co i jak, i jak używać maszyn poprawnie i kiedy i jak robić przerwy.
Póki co męczę się jak cholera. Najpierw muszę się troszkę rozruszać.
Dieta, suplementy
Do tego dieta, ....później suplementy, ale wiem, że to raczej później [?].
Dieta, przerzut do którego składniam się ostatnio coraz bardziej np łosoś z ryżem w pomidorach pieczony w piekarniku, sałatka z kurczakiem oliwą, siemieniem lnianym, ryże, kaszy rzadziej makarony. Gotowane mięso, bo uwielbiam chude [!!!] zupy np z piersi kurczaka i skrzydełka.
Kolega kiedyś brał taki suplement, nazywający się super pump max. Próbowałam tego wszystkiego co miał po trochę i w sumie jest to jedyna rzecz ku której się skłaniam, bo wiem, że dzięki temu dam radę więcej ćwiczyć a potem iść do pracy. Do tego niestety dość drogi - bodymax.
Chcę trenować 4-5 razy w tygodniu, a zwykle wypadają mi 2 dni wolne, bodymax był na mnie zawsze ok, do tego czasem brałam dodatkowo żeń szeń bo mam cholernie niskie ciśnienie i ciężko mi je podkręcić.
Blablabla, oklaski jeśli ktoś to przeczytał.
Mój facet dołączy do mnie na treningach 16 czerwca. Póki co jest po 3 miesięcznym lenistwie i kanapowaniu całymi dniami - w pracy w wojsku. Ma tendencje do tycia, skubany schudł jakiś czas temu z 120 do 80kg. Trochę za szybko przytył i schudł, co trochę widać. Siedzenie w domu przez ostatnie 3miesiące wcale nie pomogło zaś w drugą stronę, a idzie lato i chodź mówi, że nie - nie chcę by źle się czuł we własnej skórze. 16 czerwca kończy kontrakt i będziemy ćwiczyć razem. Mówi, że jak zacznie chodzić na siłownię + suplementy to dostanie na łeb jak kiedyś, będzie "koksem", oczywiście lajt na legalu. Zobaczymy... ;)