Od miesiąca systematycznie biegam, staram się codziennie (rzadziej co drugi). Po prostu to polubiłem.
Zacząłem miesiąc temu, robie sobie trasy póki co 5 km truchtu z delikatnymi przerwami na marsz.
Od 2 tyg nie jem słodyczy, kompletne zero, cukru, nic. Tylko owoce (z cukrów).
Mój dzień wygląda tak:
8:00 - 2 kromki z szynką, ogórek, szklanka mleka, grejpfrut
12:00 - jak wyżej (bez mleka)
13:30 - obiad (zazwyczaj mięso z ryżem) + surówka
15:00 znowu jakieś mięso (zazwyczaj 2 porcja obiadu)
17:00 - 18:00 tutaj różnie, zależy co się napatoczy, czasem jakaś sałatka z warzyw, kanapka, pare owoców
21:00 0,5l maślanki i 2 banany (tylko po treningu!)
Jeżeli nie biegam to ostatni posiłek jem o 18:00 -19:00 << nie czuje potrzeby później jeść, po prostu.
Chodzę spać 23:30-24:00
82 kg, 184 wzrostu, ok 14-18% bf
Nie mam możliwości narazie się inaczej odżywiać.
od 9:00 -13:00 intensywnie pracuje (na roli, wakacyjna robota), poce się przytym i wracam czasami zmęczony
o 20:00 dziennie biegam, ok 5 km - 30-40 minut
Nie jem dużo, bilans kaloryczny mam zdecydowanie ujemny + beiganie i praca..
Chodzi o to, że waga stoi w miejscu, obwód w pasie też
Wcześniej jadłęm strasznie dużo słodyczy, miałęm nadwyżke kaloryczną ale waga była niezmienna. Teraz nie jem cukrów, deficyt, ćwiczenia i nie chudnę ???
Piję mało wody w ciągu dnia.
Czemu nie chudnę mimo deficytu kalorycznego ? I sporego wysiłku fizycznego ?