Ja wiem, inaczej uczą w szkole, w mediach inaczej mówią - mnie to też zaskoczyło, ale widzę efekty - ja jem 2800kcal dziennie 200B/100T/250W (pi razy okno oczywiście, raz tego więcej, to tego mniej, wokół takich wartości to oscyluje), mając bilans 3100kcal, 29 lat, 103 kg wagi, i nie jakoś dużo ruchu typu "cardio", jedynie co to trening siłowy co drugi dzień - ale tu też szału nie ma, bo czasu nigdy nie mam ile bym chciał (choć wymęczę się zawsze konkretnie). Tłuszcz leci, mięśnie rosną, obciążenia sukcesywnie zwiększam i gra muzyka. Ty masz dwie godziny jazdy dziennie w zakresie tlenowym, do tego podejrzewam inne zajęcia, pewnie mniej siedzące (ja na du*ie siedzę po 10-12h na dobę! odkuwam się spacerami z dzieciakami, ale wieczory coraz krótsze, a weekendy deszczowe) i jesteś młodszy i dziwię się, że nie masz zapotrzebowania na minus większego ode mojego na zero...
Kluczową kwestią mojej diety jest to, że pozbyłem się praktycznie wszystkich oszukanych towarów w stylu parówki, szynki kanapkowe, itp pierdoły. Zamiast tego lecę na wieprzowinie (schab, szynka) własnoręcznie robione w piekarniku, wychodzi to taniej od kupnych, a jednocześnie to syci i pomaga tracić na wadze. Wyostrzył mi się zmysł smaku przez takie jedzenie.
Zmieniony przez - kcainam w dniu 2014-09-04 08:31:14
blat i ogień