Od poniedziałku po treningu mam zawroty głowy (ale bez bólu) i ciśnienie ok. 145/90. Z treningu wróciłem o godzinie 20, a objawy pojawiły się o północy. Powiedziałem o tym rodzicom, którzy od razu zasugerowali mi, że z całą pewnością jest to zasługa "tego świństwa", które biorę czyli - Gainer (tylko po treningowo) i Monohydrat kreatyny (tylko przed i po treningowo). Dodam, że mam 17 lat., a objawy trzymają mnie do tej pory.
Poszedłem więc do lekarza rodzinnego. Oczywiście na samym wejściu moja mama powiedziała, że chodzę na siłownię, więc "pani doktor" od razu zapytała czy nie czegoś nie biorę. Tak naprawdę nie interesowało jej co to jest, a moje próby tłumaczenia na nic się zdały. Opowiadała, że białko powoduje niepłodność, a przyjmowanie "dziadostwa" (bardzo fachowe określenie suplementów o których się nie ma pojęcia) powoduje bardzo, ale to bardzo poważne dolegliwości, przede wszystkim nadciśnienie. "Pani doktor" stwierdziła, że nie wiadomo czego tam oni dosypują i powiedziała, żebym przyniósł jej badania medyczne. Kiedy powiedziałem, że to załatwię, jakoś brakło jej argumentów. :) Można powiedzieć, że doszło miedzy nami wręcz do rękoczynów :D
Jak się domyślacie takie słowa były wodą na młyn dla moich rodziców. Miałem robione EKG, które nie wyszło zbyt pozytywnie, dzisiaj miałem pobieraną krew i czekam na wyniki. Prawdę mówiąc, jeśli jest to wina suplementacji to oczywiście bezdyskusyjnie ją odstawię.
Jednak mam do Was kilka pytań.
1. Czy możliwe, żeby podane przeze mnie suplementy powodowały takie dolegliwości?
2. Dlaczego lekarze są tak niechętni do suplementów i każdy opowiada jak fatalne skutki niesie to dla zdrowia?
3. Jak myślicie, co może być przyczyną (jeśli nie te nieszczęsne suplementy)?
4. Czy rzeczywiście istnieją badania medyczne tych produktów? Przyznam, że chętnie podrzuciłbym pod nos "pani doktor" takie badania.