I małe sprostowanie do sprostowania
Tekst napisany przez niejakiego Piotra (lekarza zresztą), z innego forum poświęconego bieganiu (oni wiedzą, co to rozpieprzone stawy).
"Co do Artresanu to małe wyjaśnienie. Wiedza medyczna swoją drogą ale stałe monitorowanie tematu to drugie. Naprawdę śledzę temat bardzo dokładnie. Na początku jak Artresan wchodził na rynek to na etykiecie było napisane "siarczan glukozaminy" po chyba 3 miesiącach było napisane już "chlorowodorek", natomiast od w sumie niedawna na etykiecie jest napis po prostu "glukozamina" bez podania czy siarczan czy chlorowodorek czy coś innego. Więc co tak naprawdę tam jest??? Skoro byłby zmieniany skład to musiałaby być rejestracja nowej nazwy lub cały proces rejestracji powtórzony. Ale jak wspomniałem dietetyczne
suplementy (a takim jest Artresan) nie muszą spełniać ŻADNYCH norm w zakresie zgodności deklarowanej substancji na etykiecie ze stanem faktycznym. Nie mają takiego obowiązku. Jeśli na przestrzeni 8 miesięcy 3 razy zmienił się na etykiecie skład, to ponawiam pytanie: "co tak naprawdę tam jest i w jakiej ilości?". 500 mg wg producenta, ale może średnio 500? W niektórej partii preparatu 380 mg a w innej 525 mg??? Więc jak leczyć??? Przepraszam, ale z całym szacunkiem do pacjentów, za których biorę pełną odpowiedzialność nie zamierzam stosować dietetycznych środków spożywczych, bo nie mam pewności co pacjent dostaje i ile tego. laczego producent Artresanu (kontaktowałem się z nimi) nie chce udostępnić badań dowodzących skłądu preparatu Artresan? Jak ktoś ma czyste sumienie to nie ukrywałby takich badań zasłaniając się tajemnicą handlową, zwłaszcza przed lekarzem, który może tego wypisać bardzo dużo jeśli mu się takie badania pokaże. Mnie poinformowano, że takie badania są poufne i jak chcę szczegółów, to są na etykietce. Dlaczego więc producenci leków (m.in. Arthrylu) na prośbę o pokazanie badań przysyłają przedstawicieli z wywieszonym językiem i przynoszą je lekarzom na złotych tacach i w ramce? Bo są to dowody, którymi się chcą chwalić, a nie kombinować zasłaniając się tajemnicą handlową. Jak ktoś mi przedstawi badania Artresanu (poziom wchłaniania, skłąd, biorównoważnoć biodostępność i parametry farmakokinetyczne) to mogę rozmawiać. Ale w przeciwnym razie nie ma oczym mówić. Arthryl mam sprawdzony nie tylko od strony badań i materiałów od przedstawicieli, ale przede wszystkim przez pacjentów, u których widzę efekty leczenia."
koniec cytatu
Czyli niestety smutna prawda jest taka - jeśli się chce mieć pewność że to co się zażywa to na prawdę siarczan glukozaminy, i na prawdę w takiej dawce jak podana na opakowaniu, to trzeba kupować cholernie drogi Arthryl...
Kto gorszy w dżudo, ten krwawi dużo!!!
s.f. Skurcz