Jak w temacie - od przysłowiowego "zawsze", czyli już od wieku dorastania borykam się z wystającym brzuchem. Nigdy nie miałem nadwagi, byłem raczej chudy - a brzuch wystawał triumfalnie. W wieku 20 lat ważyłem 85 kg przy 183 cm wzrostu, po czym w ciągu paru miesięcy spadło mi 12 kg, brzuch stał się jeszcze bardziej widoczny. Zasadniczo chudy jestem cały, oprócz tego jednego miejsca, co jest niesłychanie irytujące. Sytuację pogarsza krzywy kręgosłup (lordoza - kręgosłup wygięty w stronę brzuszną), który "wypycha" mi cały brzuch do przodu.
Teraz mam 27 lat. 72 kg. Starałem się ćwiczyć mięśnie brzucha i okolic, aerobowe, kalisteniczne, itp. Osiągnąłem tylko tyle, że poprawiła mi się sylwetka, nieco klatka piersiowa, barki i ramiona, natomiast brzuch ani drgnął. Wiem, że nie można spalać tłuszczu punktowo - czy więc jedynym rozwiązaniem byłoby spalić wszystko i startować od zera? Bardzo szkodliwe dla zdrowia na pewno.
Dodam, iż w desperacji myślałem już nawet o odsysaniu tłuszczu.
Proszę o pomoc, pozdrawiam!