Skręcony staw skokowy! Diagnoza chirurga-ortopedy.

Witam,
dziś podczas gry w piłke skręciłem staw skokowy. Podczas upadku aż chrupło w stawie. Udałem się więc na SOR w celu zbadania tegoż urazu gdyż byłem bardzo zaniepokojony powagą sytuacji bo nigdy dotąd przy skręceniu opuchlizna nie pojawiła się tak szybko i nigdy nie była tak wielka. W końcu po dwóch godzinach doczekałem się na swoją kolej i zostałem wysłany na RTG. Lekarz po obejrzeniu zdjęcia RTG nie przykładając za grosz uwagi do spuchniętej stopy po samym zdjęciu stwierdził iż to tylko skręcenie, zawinął w bandaż i oznajmił żeby smarować i chodzić w zawiniętym, a wnet przejdzie. Nawet miałem przyjemność usłyszeć czym smarować i gdzie jest apteka w której mogę kupić tą maść. Podczas gdy zapytałem jak sytuacja z moją pracą widocznie unikał wypowiedzi. Zastanawiam się czy aby napewno skręcona i opuchnięta kostka nie jest przeszkodą w pracy fizycznej ( stojącej ) i czy rzeczywiście ta opuchlizna to tylko opuchlizna, a nie np. rozlana torebka skokowa. Jutro i tak zamierzam udać się do prywatnego ortopedy,ale pisze tutaj iż mam nadzieję, że macie jakieś doświadczenie w podobnej sprawie. Pozdrawiam i proszę o wypowiedź.

PS. Nie otrzymałem od lekarza zdjęcia RTG. Czy to aby napewno słuszny krok?

Przepraszam bardzo a co miał zrobić skalpelem ingerować i kamerę na kablu wkładać ?Zdjęcie można odebrać pewnie w szpitalu na życzenie . Trzeba trochę pokuśtykać na drugą nogę , albo jak ma się problemy psychiczność fizyczne to na zwolnienie i leżakować

Na kamerce mi nie zależy. Miałem styczność z różnymi lekarzami ten poprostu wydawał mi się nie kompetentny i nie mam do niego zaufania dlatego tutaj napisałem. Chodzi mi też o jego podejście do zwolnienia z pracy chociażby na dwa dni. Nie chciał o nim nawet słuchać i podawał mi jakieś z dupy argumenty, że mi się nie przyda i że rozchodzę. Stąd moje obawy czy opinia jest słuszna, bo to jak ja się czuje to jedno a to co diagnozuje lekarz to drugie i wydaje mi się, że powinien się liczyć ze zdaniem pacjenta a nie ignorować go szczególnie, że pracuje za moje pieniądze.

O zwolnieniu lekarskim nie wspomniałeś w pierwszym poście. Zawsze jesteś taki komunikatywny?
Podejrzewam, że lekarzowi nie chciało się wypisywać. Na przyszłość proponuję prosty sposób z użyciem magicznego zwrotu "na piśmie". Skoro lekarz uznał, że zwolnienie jest zbędne, to należało wymóc, aby w karcie jasno i wyraźnie to zapisał z zaznaczeniem charakteru Twojej pracy. Na 99% wolałby wtedy wypisać zwolnienie.

Racja, troche przez Zakopane opisałem sytuacje, ale wszystko już wyjaśnione. I rzadko kiedy jestem taki komunikatywny. Dzięki za pomoc.