Mam ostatnio problem z odżywianiem a w zasadzie progresem w moich treningach.
Mam 22 lata, ważę 50 kg.
Na początku redukcji ucięłam przez moją niewiedzę za dużo kcal i jadłam 1500 kcal, potem zwiększyłam do 1700/1800 i udało mi się spalić trochę tkanki tłuszczowej. Największy problem mam oczywiście z tłuszczykiem na brzuchu, mięśnie są już spore, ale dalej zalega na nich tłuszcz. Na początku widziałam progres ale teraz od tygodnia jest zdecydowanie gorzej jeśli chodzi o brzuch, mimo, że nic w odżywianiu ani treningach nie zmieniłam.
Ćwiczę 6 razy w tygodniu w domu : 3 razy siłowe (barki + triceps (4 ćwiczenia w 3 seriach po 8 powtórzeń), barki + biceps, nogi+ pupa, klatki nie chcę ćwiczyć, a plecy już i tak mi baaardzo się umięśniły zarówno od biegania jak i ćwiczeń na ręce) + 2-3 razy bieg w interwałach(za dużo?) + 4 razy w tygodniu brzuch (chyba za duzo, prawda?)
Przykładowy dzień z mojej diety:
I posiłek - 5 łyżek mieszanki (płatki owsiane, płatki orkiszowe, otręby owsiane, otręby orkiszowe)
1 jajko
pół banana
pół łyżeczki masła orzechowego my protein 100 % orzechów bez dodatków
15 g odżywki białkowej - obecnie z ostrovitu wpc 80 z racji ograniczonego funduszu musiałam wybrac coś tanszego, wcześniej jadłam hi teca
trening
II posiłek - 50 gr kaszy jaglanej
15 gr odżywki białkowej
jajko
pół jabłka
III posiłek - 50 gr ryżu brązowego
100 gr fileta z kurczaka
warzywa
łyżka pestek dyni
IV posiłek - zupa krem z samych warzyw
40 gr ryżu brązowego
50 gr filetu z kurczaka
łyżka płatków migdałów lub pestek dynii
V posiłek - 120 gr twarogu chudego + chleb upieczony w domu składający się z : pestek dyni, płatków jaglanych, słonecznika bez mąki (chleb kalorycznie to jakieś 200 kcal na porcję którą jadam 10 g węgli, 10 g białka, 13 g tłuszczu)
Jem około 1700-1800 kcal.
Ostatnio pozwalam sobie na trochę za dużo w cheat day - przez ostatnie kilka tygodni wygląda on u mnie tak, że w sobotę i niedzielę jem około 3 porcje słodyczy w ciągu dnia + wpadnie jakieś białe pieczywo czasem, no i jem zdecydowanie ponad swoje zapotrzebowanie.
I właśnie obawiam się, że to mnie bardzo gubi i w tym lezy największy mój problem?
I mam teraz pytanie co do mojego rozkładu btw, jaki on powinien być? Bo ostatnio już głupieje, nie wiem co robić.
Jakie błędy popełniam w żywieniu? Czy nie za dużo węglowodanów?
Ogólnie mam bardzo ograniczone fundusze, mieszkam z mamą, nie pracuję, dlatego też jem twaróg bo jest tańszy.
I wogóle myślę o zmniejszeniu dni treningowych tzn ograniczyć do 5 dni w tygodniu, co myślicie? Oprócz treningów mam bardzo niewielką aktywność raczej siedzę cały dzień.