Od trzech dni robię coś takiego, że jem (dużo) mniej niż moje zapotrzebowanie dzienne. Wyliczyłem w internecie, że potrzebuję 2300kcal więc staram się nie przekraczać 1600kcal dziennie. Czy coś takiego ma sens?
Mój przykładowy dzień:
Śniadanie (od 8 do 10, nie jem o stałej godzinie z powodu szkoły):
Zwykła bułka (czasami dwie) + Szynka, ser, masło + ogórek zielony.
Obiad (od 13 do 15):
Był kotlet schabowy + Kartofle oraz buraki tarte. Kotlet zjadłem w połowie, buraki całe a kartofle lekko tknąłem.
Kolacja(przeważnie o 19 lub 20stej):
Połowa bułki + plasterek szynki drobiowej i pomarańcza
Piję też dużo wody, wczoraj ponad 2 litry w ciągu ciągu całego dnia, dzisiaj podobnie. Oczywiście niegazowana.
Nie ćwiczę nic, siedzę ciągle przed komputerem, ale mam w szafie hantle. Czy włączyć je do 'diety'?
Proszę o pomoc i rady. Wszystko się przyda!