Czytałem, że nie da sie tego zniwelować i długo myślałem, teraz mam pomysł.
Z własnej wiedzy wiem, że po kolei do podtrzymywania funkcji życiowych spalane są:
1. Węglowodany
2. Tłuszcze
3.Białka
4.Tkanka tłuszczowa/tkanka mięśniowa
I wpadłem na taki pomysł, co jakbyśmy wyliczyli idealne dzienne spalanie kcal w danym dniu i adekwatnie do tego w jakimś stosunku spożylibyśmy węglowodany i tłuszcze, tak żeby zapotrzebowanie zaspokoić, a wszystko co będzie ponad nasze BMR włożyć z białek (w odpowiedniej ilości.
Na przykład
Spaliliśmy dzisiaj 1300kcal
Zjadamy 60g tłuszczy i 190g węglowodanów, żeby zaspokoić te 1300kcal. Do tego zjadamy określoną dawkę białka.
W sumie wszystko co zmienia się w tkankę tłuszczową spaliliśmy, zostawiając jedynie to co może zmienić się w tkankę mięśniową, więc efekt powinien być taki jak określiłem na początku, Co o tym sądzicie?