20 lat, 174cm i 68kg- 15%bf.
Sprawa wygląda tak, że jestem na redukcji- wyliczyłem sobie 1800 kcal dziennie.
Czasami są takie dni, że nie daję rady dojeść, bo np wstanę później- zanim ogarnę śniadanie (np jajecznica, która mnie czasami dobija i do godz. 16-17 nie musze nic jeść), potem drugi posiłek o tej 17 i kolacja po 21.
Mniej więcej raz na tydzień wychodzi mi, że zjadłem 1300-1500 kcal i nie czuję się wcale głodny. (nie zdarza się to codziennie- zależy jaki mam dzień, co jem itd. Czasami głoduję, a czasami nie daję rady)
I tutaj pytanie- czy powinienem dojeść te kilkaset kcal, żeby dobić jak codziennie do 1800, czy zostawić tak jak jest byle procentowo zgadzały się makrosy? Dołączam przykładowe zdjęcie z dzisiaj- makro wydają się spoko, bo w swoim planie mam
25% białka
45% węgli
30% tłuszczu
Chyba bez sensu dopychać się do 1800? W końcu redukcja, choć wiem że jak za mało też źle dlatego wolę się upewnić