Na wstępie zaznaczę, że mam 19 lat, ok. 190 cm wzrostu i ważę w tym momencie około 120 kg. Nie wyglądam aż tak tragicznie, bo mam dużo mięśni, mimo, że nie uprawiam żadnych konkretnych sportów, czasem robię pompki, brzuszki, ale to jednorazowe zrywy. Chociaż jeszcze niedawno byłem w stanie przy tej wadze zrobić w serii kilkadziesiąt pompek. Sporo osób nie chce nawet w te 120 kg wierzyć, no ale waga chyba nie kłamie. Codziennie dwa razy po pół godziny marszu, ale to żadna aktywność fizyczna. No ale jest też sporo tłuszczu. Chciałbym trochę zrzucić, chociaż jakieś 105kg by mnie satysfakcjonowało. Generalnie, do tej pory wyglądało to tak, że wstaję po 6 rano, przed wyjściem do szkoły nie jem nic, tylko jakaś kawka, w szkole jak jest czas to na śniadanie 6-8 kromek chleba, z tym co się nawinie, raz szynka, raz ser, co tam akurat się trafi w lodówce. Generalnie, pierwszy posiłek zazwyczaj koło 9 rano. Obiad około godziny 16.30 - 17, tutaj to jest nie do przeskoczenia, po prostu wcześniej mam zajęcia. Kolacja różnie, zdarza się że i o 22, czasem wcześniej, bo np. 20, a czasem i koło północy. Na kolację zazwyczaj z 4 kromki chleba, tak jak na śniadanie, z tym co się nawinie. Nieraz w międzyczasie jakiś jogurt, owoce, tego typu przekąski. Wiem, że nie wygląda to za dobrze, ale do tej pory jakoś tak się kręciło, waga mniej więcej stoi w miejscu. Chciałbym was zapytać co by tu zrobić, żeby trochę zrzucić, a przy okazji nie odczuć jakiś drastycznych cięć (w ciągu doby jestem dość długo na nogach). Właściwie chodzi przede wszystkim o śniadania/kolacje, bo tutaj przygotowuje sobie je sam, na obiad nie mam wielkiego wpływu, bo jem "na mieście", ale nie jest to jedzenie fast food, nic w tym stylu, zwykły obiad, zazwyczaj ziemniaki, schabowy, jakieś surówki. Chętnie posłucham wszelkich sugestii. Nie wiem nawet czy dobrze trafiłem i mogę liczyć na jakąś pomoc, jest to mój pierwszy post na tym forum.
Pozdrawiam