Redukcje zacząłem w tamtym roku w sierpniu.
Zaczynałem z 94 kg i jakos ładnie schodziło po 0,8kg tygodniowo az zatrzymało się na 87,6kg.
To naszłą mysl zeby ucinać aż wszedłem na 2200 kcal. Robiłem to nieumiejętnie bez przemyslanych manipulacji. Dalej nic nie schodziło, kombinowałem dodawałem po 200 kcal potem znowu ucinałem. Az tu w grudniu 91kg :O wstrząs. i taki stan jest do dziś dalej tezymając sie tym razem na 2400 i bez efektu. Tydzien temu zrobiłem cheat day nastepnego dnia po kazdym posiłku byłem po 1,5h głodny.
Doczytałem i wychodzi ze muszę wejść na bilans zero, a następnię ciąć, Obliczyłem na nowo zapotrzebowanie. co tydzień będę dokładac po 200 kcal i przygoda z redukcją na nowo tym razem ostrożniej.
Trening jaki będzie to 2x trening siłowy 3x HIIT, po jakimś czasie dołożenie jeszcze jednego treningu siłowego na sobote przed pierwszym ucinaniem kalorii
Proszę o wszelkie porady czy poinstruowanie czy dobrzę robię a może całe założenie błędne.