W moim planie treningowym na początku mam wpisanie ćwiczenie na nogi (przysiady z sztangą na barkach). Zamiast tego wykonuję przysiady z hantlami w dłoniach ponieważ sztanga gdy mam ją na plecach strasznie się wżyna i powoduje ból pleców (być może dlatego że jestem strasznie chudy). Było to dobre rozwiązanie (tak mi się wydaję), ale maksymalna ilość jaką mogę w ten sposób podnosić to 42kg ponieważ nie mam jak więcej założyć (na 1 hantle zakładam 2x 5kg i 4x 2,5kg). Wykonuję 3 serię po 12 powtórzeń i nie odczuwam już bólu w nogach po treningu (następnego dnia). Zastanawiam się nad przysiadami Jeffersona, ale wole się najpierw zapytać czy jest to dobre rozwiązanie?
Drugi dylemat mam przy ćwiczeniu na klatkę piersiową. Wykonuję wyciskanie na ławeczce leżąc szeroko, ale muszę mieć do tego osobę do asekuracji, a bratu często się nie chcę dlatego muszę przesuwać trening na późniejsze godziny. Zastanawiam się nad zamienieniem tego ćwiczenia na rozpiętki. co o tym sądzicie?
Mój plan treningowy wygląda obecnie tak:
Nogi:
Przysiady ze sztanga na barkach 3s
Plecy: Podciąganie na drążku nad chwytem 3s
Klatka: Wyciskanie sztangi w leżeniu na ławce poziomej 3s
Barki: Wyciskanie sztangi z za głowy 2s
Biceps: Uginanie ramion ze sztanga 2s
Triceps: Wyciskanie sztangi w leżeniu na ławce poziomej wąsko 2s
Z góry dzięki za pomoc