Idź do endo, ogarnij stan zdrowia - wtedy można modyfikować dietę, kiedy ma się pewność. LC może narobić dużo szkód, a może wcale nie jest Ci potrzebne?
Żeby się zastanawiać nad obcinaniem czegokolwiek i żeby miało to sens, trzeba najpierw wypracować sobie porządne nawyki żywieniowe i umieć trzymać
czystą miskę, rozkład na
normalnej kaloryczności. Potem można sobie kombinować z czymkowiek, bo na razie to nie masz ani czystej miski ani jakiegoś rozkładu, ani go nie trzymasz.
Skaczące węgle to chyba są na poziomie 250g+, a nie 100 g
. A takie też nie są zabójcze, wszystko zależy od celu. 100g ww to jest
dieta niskowęglowodanowa. Mniej niż 100 g białka przy twoim wzroście też jest za mało. Tłuszcze min. 60 g.
Ustal sobie jakiś rozkład (jak się boisz węgli -
np. 100 g białka, 70 g tłuszczy i reszta ww do 1800 kcal), mierz się, obserwuj swój organizm, jak się na tym czujesz, włącz ćwiczenia siłowe z 3x/tydz. Coś się ruszy wtedy może, ale na 1100 kcal to szkoda słów.
Na samych biegach też nie schudniesz do sylwetki, jaką byś pewnie chciała, bo to nie jest tak, że pod tłuszczem jest to, co my sobie wyobrażamy, że jest. Może być np. wiotkie, meduzowate ciałko bez mięśnia.
Głupio mi jest tutaj wygłaszać takie poematy, bo to są rzeczy, które z lektury artykułów pewnie już wiesz. Teraz tylko wcielić to w życie, bez wymówek, naprawdę da się.
Tłuszcz do mozarelli? Proszę: olej kokosowy, oliwa z oliwek, awokado.
Tuńczyka w puszce należy unikać. Warzywa do zbilansowania posiłków nie mają nic do rzeczy. Liczy się w makrach to, co wpisujesz do dziennika.
Musisz wykazać się pewną samodzielnością w układaniu diety, nikt za Ciebie tego nie zrobi i nie można też 10x powtarzać tego samego - że posiłki zbilansowane, że nie akceptujemy tutaj głodówek...