Pytanie czysto teoretyczne, ale myślę ciekawe.
Uprawiam sport regularnie od 3-5 lat. Mam wytrenowany organizm. Nie mam idealnej wagi, ale w zeszłym roku schudłem 10 kg. Ostatnio zbadałem sobie tętno spoczynkowe. Moje najniższe tętno spoczynkowe to 52 bpm. Lekarz powiedział mi, że tętno poniżej 60 bpm mają sportowcy.
Załóżmy teoretycznie, że gdybym skończył dziś z dnia na dzień ćwiczyć to czy przytyłbym bardzo mocno.
Mam na myśli taką sytuacje, bo pamiętam jeszcze czasy jak moja była dziewczyna miała problemy z tarczycą i miała przyspieszoną akcję serca i wtedy mocno schudła. Dopiero później zaczęła się leczyć. Czy osoby, którym wolniej bije serce i nie uprawiają sportu będą tyły mocniej w trakcie porzucenia aktywności fizycznej w porównaniu do osoby, która załóżmy byłaby klonem tej pierwszej osoby, a miałaby tętno wyższe i nie uprawiałaby sportu w ogóle? Przyspieszona akcja serca moim zdaniem powinna wpływać na to, że więcej spala się tłuszczu (bo przecież ćwicząc mamy właśnie przyspieszoną akcję serca). Czy pod tym względem niskie tętno spoczynkowe nie jest pod tym względem złe dla osób, które czasami z przyczyn niezależnych od nich muszą zakończyć przygodę ze sportem? np. osoby które stają się z dnia na dzień osobami niepełnosprawnymi lub takie, których łapie kontuzja i musze rzucić sport na kilka miesięcy.
Proszę o wyjaśnienie, chyba, że moje rozumowanie nie jest prawidłowe to proszę Was o sprostowanie.
Pozdrawiam
Marcin