Obiecalam sie pochwalic wynikami w odchudzaniu co niniejszym czynie.
Jeszcze w sierpniu moja waga wynosila 76 kg przy wzroscie 177. Zaczelam od kopenhadzkiej i po niej przeszlam na niskoweglowodanowa. Na poczatku staralam sie kilka razy w tygodniu robic aeroby na orbitreku, ale juz tak od miesiaca sie z tym zaniedbalam. Zaczelo sie od spadku energii w trakcie przeziebienia i jakos tak juz zostalo.
Spadek wagi byl stopniowy, byly momenty zastoju, albo lapania wody w trakcie ladowania wegli w weekend. Wynikalo to z braku doswiadczenia na poczatku, bo zdarzalo mi sie wrecz przeladowac wegle
. Teraz juz wiem jak reaguje moj organizm, wiem na co moge sobie pozwolic i jezeli robie ladowanie to glownie owocami i warzywami. Ziemniakow nie jadlam juz strasznie dawno, chleb - nie wyobrazalam sobie, ze moge zyc bez chleba, a teraz nie mam z tym zadnego problemu. Zjadam makrele wedzona albo jajecznice bez chleba z maslem i wcale mi go nie brakuje, i nie mam tez wrazenia tlustosci takiego jedzenia. Jestem syta i nie musze po pol godzinie dopychac sie czyms innym. To jest duza zaleta diety weglowodanowej, ze nie ma potrzeby pojadania miedzy posilkami, po prostu nie chce sie jesc. Zauwazylam tez, ze ostatnio nie boli mnie glowa co wczesniej zdarzalo sie dosyc czesto.
I teraz najwazniejsze - dzisiaj waze 67 kg. Jestem z tego bardzo dumna. To jeszcze nie koniec, bo chce dojsc do 62 - 63 kg. Wiem, ze jedzac malo weglowodanow bede w stanie potem utrzymac te wage. Poznalam w ciagu ostatnich miesiecy lepiej swoje cialo i juz wiem jak reaguje na rozne zmiany.
Przede mna zostal powrot do cwiczen i zabranie sie za
trening cykliczny Michaila.
Na koniec chcialam bardzo podziekowac Kanarkowi za pomoc bezposrednio przy mojej diecie i innym ekspertom na forum za bardzo cenne informacje w roznych watkach.
Dzieki Wam wszystkim!
A.