Od jakis 2 miesiecy chodze na silownie. Po kilku letniej przerwie. Zdrowo sie odzywiam, na silce tez dobrze idzie. Wzrost 180/79 kg.
Problem pojawia sie tutaj- od poniedzialku chodze do nowej pracy. Praca na stacji paliwowej, nocki. Tryb od poniedzialku do niedzieli nocki od 18 do 6. Nastepnie 7 dni wolnego. W poniedzialek, przed praca bylem na silowni i trening dosc mocny klatka, triceps. W domu zjadlem dobry posilek w pracy ogolnie jakies 3 kanalki, banana.
Nastepnie kolo 8 poszedlem spac i wstalem kolo 16. Zjadlem jakies slabe kanapki i do roboty we wtorek na 18.
Przechodzac do meritum. We wtorek wieczorem zaczalem odczuwac bol plecow, dokladnie z lewej strony tuz pod ostatnim dolnym zebrem.
Nie mialem apetytu, jak sie napatrzylem na te hot dogi to mi sie rzygac chcialo. Zjadlem maly serek wiejski i jakas dretwa kanapke. Pilem malo wody. Bol narastal, kolo 23 musialem wziac proszek i troche mnie puscilo. Z rana po zakonczeniu pracy, bol powrocil. Bylem przekonany, ze to jakies nadwyręzenie miesni plecow. Gdy wrocilem do domu bol byl bardzo mocny, kupilem jakas masc, troche pomogla. Nie mam apetytu,staram sie pic duzo wody. Spalem krotko okolo 5 godzin. Co mnie przedtraszylo to brazowociemny kolor moczu, twierdzilem, ze to po proszku. Przed chwila oddawalem mocz i juz byl o zabarwieniu prawdopodobmie krwistym.
Jest problem, bo jeszcze caly tydzien przede mna, nowapraca, nie chce kombinowac. Mieliscie podobna sytuacje? Co to moze byc, problem z nerkami? Jakid kamien? Czy brak jedzenia i skutki nie dostarczenia bialka miesniom. Teraz odczuwam bol. Ale znosny, postaram sie cos zjesc, wziac duzo jedzenia i pic dizo plynow. Nie udam sie do lekarza w tym tygodniu poniewaz zalezy mi na pracy i mam nadzieje, ze przejdzie. Ale musze przyznac, ze sie obawiam. Powiedzcie mi co myslicie na ten temat
być sobą