Plan ten ma zakładać że każda seria ćwiczenia jest wykonywana do upadku a celem ćwiczenia samym w sobie jest doprowadzić do takiego zmęczenia żeby już jedno czy dwa powtórzenia stanowiło przeszkode nie do przejscia.
Ilość serii jest różna bo nie o ilosc tu chodzi ale o nieludzkie zajechanie danej partii i tak na przykład jeden dzień poswięcony na plecy i biceps czyli.
wiosłowanie
uginanie na bica
Następny dzień powiedzmy klata tric i bary tj.
wyciskanie hantlami na ławce
arnoldki
Tyle bo stricte na triceps nic bym nie dał gdyż po obydwu wyciskaniach nie ma siły żeby nie był zajechany.
I jeden dzień nogi wiadomo niesmiettelne
przysiady
Co Wy na to? Zaznaczam że kazda seria jest do załamania czyli na jedno ćwiczenie przypadnie może z 15 serii w zaleznosci od wielkosci partii.
Przykład wiosłowania: (nie wypisuje serii rozgrzewkowych )
1 seria ; 80kg x 8
2 seria: 80kg x 6
3 s: 80kg x 4
4s: 80 kg x 2 i powiedzmy tutaj juz te dwa powytórzenia ledwo ale to nie koniec bo zmniejszamy obciążenie i jedziemy dalej
5s: 70kg x 10
6s: 70kg x 6
7s: 70kg x 3
8s: 60kg x 8
9s: 60kg x 5
itd...
Az dojdziemy do powiedzmy połowy naszej pierwszej serii czyli 40kg i tam do upadku i koniec;. Nie probowalem osobiscie ale mysle ze po czyms takim to plecy by rozsadziło.
Czekam na opinie.