Cześć! Mam problem z redukcją. Jakiś czas temu postanowiłem ruszyć tyłek sprzed komputera i pozbyć się trochę FAT'u :) Wyszło, jak wyszło - w 8 mc. zajeżdżania się na siłce ze 123 do 80 kg. Po roku uczęszczania na treningi nadal trzymam tą wagę, jednakże chciałbym docisnąć się bardziej.
Od września br. chodzę na siłownię z nieco lepszym zaangażowaniem jak do tej pory. Trzymam dietę ok. 1800 kcal, w tym 100-120 g białka. Kalorie ustawiłem sobie sam (wiem, wiem, kretyn ze mnie), jednakże każde wyliczanie z kalkulatora kończyło się fiaskiem. Wychodziły mi kosmiczne jak dla mnie sumy, po których a) źle się czułem b) natychmiastowo przybywało mi na wadze :). Aha, robię 4-5 treningów siłowych, z czego min. po 3 wchodzę kręcić interwały. Ten schemat stosuję od niedawna i nie jestem przekonany czy jest to najlepsze wyjście (chciałem zostań na nim do końca 2k15).
Nie przedłużając więcej, co myślicie o tych założeniach? Będzie widać chociaż nikłe efekty? Zależy mi na zgubieniu reszty FAT'u.
Ps: Z suplementów korzystam jedynie z białka po treningu lub na noc, kiedyś wjechało bcaa, ale nie widziałem różnicy. Pozdrawiam.