Od 5 miesięcy ćwiczę na siłowni, od miesiąca jestem na masie z następującym planem FBW (trening w poniedziałek-środa-piątek; układ np. A B A):
FBW A:
Przysiad klasyczny, 5-6 powt. 4s
Wykroki, 15-18, 3 serie
Wyciskanie hantli skos "+", 7-9, 4s
Podciąganie nachwyt (z obciążeniem), 5-8, 4s
Wyciskanie hantli nad głowe, 6-8, 4s
Facepulls, 12-15, 4s
Dipsy (z obciążeniem), 7-8, 4 s
Uginanie hantli na biceps, 8-12, 4s
Allahy, 15-20, 3s
FBW: B:
Martwy ciąg, 6 powt. 4s
Wyciskanie sztangi płaska, 5-8, 4s
Rozpiętki. 10-15, 4s
Podciąganie chwytem neutralnym (z obciążeniem), 5-7, 4s
OHP, 5-8, 4s
Unoszenie hantli bokiem, 8-10, 4s
Uginanie hantli na biceps, 7-10, 4s
Francuskie leżąc, 7-8, 3s
Ściąganie drążka na wyciągu 8-10, 3 s
Na tym planie ćwiczy mi się świetnie, z treningu na trening robię stopniowy postęp, a uczucie dobrego zmęczenia po treningu daje motywację ;) Jednak z kilku względów chciałbym zmodyfikować plan: po pierwsze, realizacja każdego z nich zajmuje mi nawet przeszło 2 godziny (łącznie z przerwami między seriami, załadowaniem obciążenia itp.). Z kilku względów chciałbym ograniczyć trening do max. 1,5 godziny, mając do dyspozycji 4 dni w tygodniu (poniedziałek, wtorek, czwartek i piątek). Jak myślicie, czy jest sens rozbijać trening na 4 dni, czy w dalszym ciągu realizować obecny plan wywalając któreś ze zbędnych ćwiczeń lub redukując ilość serii?