3 miesiące temu postanowiłem wziąć się za siebie. Zmieniłem nawyki żywieniowe i dorzuciłem aktywność fizyczną. Obecnie wygląda to tak:
Diety jakiejś rozpisanej nie mam, ale jem 5 czystych posiłków dziennie. Żadnej chemii, fastfoodów czy czegoś takiego. Nie chciałem rozpisywać bo dopiero się uczę zdrowego odżywnia i gotowania. Dieta która mam wygląda mniej więcej tak:
Śniadanie: placki z jajka i płatków owsianych lub jajecznica + 2 kromki chleba razowego lub owsianka (płatki owsiane z mlekiem + różne dodatki jak mrożone jagody/maliny/truskawki/borówki, suszone owoce, wiórki kokosowe, orzechy, itp) Do każdego śniadania jakieś warzywko, np. pomidory z cebulką i rzodkiewką.
Drugie śniadanie: Serek wiejski (często z dodatkiem warzyw) + jakiś niskokaloryczny owoc np. jabłko, a w dni treningowe banan.
Obiad: ryż brązowy/makaron pełnoziarnisty/różne kasze + mięso, najczęściej pierś z kurczaka, czasem indyk, wołowina, rzadziej wieprzowina, 1x w tyg jakaś ryba (głownie dorsz lub łosoś), czasem jakieś podroby + porcja warzyw (najczęsciej kapusta pekińska lub sałata lodowa + inne warzywa, sos z oliwy i ziół)
Podwieczorek: wiejski lub twaróg, czasem shake z kefiru (kefir zblendowany z owocami i garścią szpinaku), czasem też jakiś owoc czy parę orzechów
Kolacja: Sałatka z jajek gotowanych/z tuńczyka z puszki, ryba wędzona, ryba z puszki (losoś), reszta mięsa z obiadu, czasem ugotuję sobię zupę i zjem z mięsem z zupy. Do tego np. kromka razowego, czasem jakieś wafle ryżowe + oczywiście porcja warzyw.
Oczywiście układam to tak, żeby ładnie wszystko pasowało, jak jem jajka na śniadanie, to na kolację staram się co innego.
Ta poracja żarcia jest dla mnie bardzo syta.
Do tej pory nie zrobiłem żadnego cheatdaya, jedynie wypiłem przez te 3 miesiące tej diety 2 piwa.
Trening:
3x w tyg siłownia, przed pracą, ćwiczenia siłowe na maszynach oraz cardio. Przykładam się głównie do cardio, ćwiczenie na maszynach zajmuję mi z 20-30min, fbw głównie. Po tym robię cardio na bieżni/rowerku/orbitrek, 30-60min.
W dni nietreningowe jak ładna pogoda jest to chodzę pieszo do pracy, 20min szybkiego chodu w jedną stronę.
Ograniczyłem korzystanie z windy i samochodu (zamiast jechać do sklepu to robię sobię spacer).
Waga ładnie leci, obecnie 90kg, czyli zrzuciłem ponad 10kg. Zmiany w lustrze widać. Siła i moją sprawność oraz kondycja ogromnie wzrosły, na początku nie miałem siły, mięśnie mi się trzęsły przy śmiesznych ciężarach. Czuję się mega dobrze.
Dodatkowo unormowałem sobie sen, kiedyś sypiałem nieregularnie.
Ale problem jest taki, że od kiedy zmieniłem sobie styl życia to włosy mi się sypią z głowy jak szalone. Gołym okiem jest zauważalna różnica w gęstości włosów, wiele osób mi to powiedziało. I sam też zauważyłem, że po każdej kąpieli w wannie pływa w wodzie kępką włosów, tak samo poduszka, cała we włosach. Wcześniej nigdy tak nie było. Nie zmieniałem szamponu ani kosmetyków. Wszystko po staremu. Co jest nie tak? Czego mi brakuję w diecie? Raczej włosy powinny mi się sypać przy starym trybie życia, gdzie jadłem śmieci a jedyny ruch to do monopolowego po browar?