na jedzenie z głową oraz tego co rodzice kupią i jest w lodówce.
Myślę, że każde ćwiczenie ma sens. I otóż to.
Jeżeli przykładowo codziennie na śniadanie jem owsianke z mlekiem,
2 grahamki w szkole z wodą i warzywami, obiady różnie, jak u rodziców,
potem jakieś węglowodany razowe z warzywkami, potem jakiś owoc,
a na koniec dnia jakaś jajecznica czy tam serek wiejski bądź twaróg,
to czy jest sens trenować codziennie?
Trening mam taki domowy :
Klatka :
5 seri pompek (mam jakiś program, który mi dostosowywuje serie,
obecnie mam : 15-15-13-13-10
Brzuch :
5 seri brzuszków (też mam jakiś taki program),
obecnie mam : 23-26-22-21-30
Barki :
15 minut boksowania (po prostu trenowanie uderzeń na powietrzu)
Plecy :
3 serie podciągania szeroko nachwytem w negatywie
Biceps :
Unoszenie hantelek 2 serie po 12
Nie pamiętam już nazw ćwiczeń, ale pewnikiem wiecie o co chodzi.
Jest sens taki trening codziennie, czy może co 2 dni.
Taki trening da efekty?
Lub jak to rozszerzyć? Mam tylko jedną hantle, która waży max. 5kg i drążek.
Wiem to żałosne i w sumie takim treningiem nie zastaje się....
Chociaż czuje, że idę mozolnie do przodu, ale bardzo mozolnie...
Rozszerzać to? Czy może iść na siłownie?
Ale czy iść na siłownie z taką dietą opłaca się?
Co jeżeli np. dostarcze za mało białka?
Co jeżeli np. dostarcze za mało węgli?
Wiem dużo dziwnych pytań, mam nadzieje, że pomożecie..
Dzięki za wszelkie odpowiedzi...