Trochę na przekór tendencjom jakie panują w „świecie internetu” przyszedł czas na dobre informacje. Otóż niedawno opublikowane dane wskazują, że jemy coraz mniej szkodliwych izomerów trans nienasyconych kwasów tłuszczowych pochodzenia przemysłowego. Warto przyjrzeć się bliżej temu zjawisku i zastanowić – co ono de facto oznacza?
Izomery trans – czym są i skąd się biorą?
Tłuszcze obecne w żywności, którą spożywamy na co dzień różnią się między sobą budową, co przekłada się też na ich właściwości fizyczne i biologiczne. Innymi słowy kwasy tłuszczowe wchodzące w skład triglicerydów pokarmowych mogą być rozróżniane m.in. na podstawie:
obecności wiązań podwójnych – te, które je posiadają nazywane są nienasyconymi (jedno- lub wielonienasyconymi), a te, które ich nie mają – nasyconymi,
długością łańcucha węglowego – wyróżniamy kwasy krótki, średnio- i długołańcuchowe, te ostatnie dominują w naszej diecie (źródłem kwasów średniołańcuchowych będzie np. olej kokosowy),
konfiguracją przestrzenną – wyróżniamy kwasy o konfiguracji „cis” i „tran”, te pierwsze dominują w pokarmie, który spożywamy, a te drugie – niemal nie występują w przyrodzie (poza pewnymi wyjątkami takimi jak tłuszcz mleczny), a najczęściej powstają w toku obróbki przemysłowej olejów roślinnych.
O ile w kwestii wpływu na zdrowie kwasów nasyconych, jedno- i wielonienasyconych są pewne kontrowersje, o tyle w przypadku izomerów trans pochodzenia przemysłowego wiemy ponad wszelką wątpliwość iż są szkodliwe, nawet w niewielkich dawkach. Oficjalnie zaleca się by ich dzienna podaż nie przekraczała 1% całkowitego spożycia energii, ale coraz częściej wskazuje się, że najlepiej by ich w ogóle w diecie nie było.
Przeczytaj całość na PoTreningu: http://potreningu.pl/articles/4350/jemy-coraz-mniej-izomerow-trans