Szacuny
11148
Napisanych postów
51559
Wiek
30 lat
Na forum
24 lat
Przeczytanych tematów
57816
Witam.Na wstępie chciałem powiedzieć że jak na razie nie mam zamiaru być weganinem czy wegetarianinem :).Jednak zainteresował mnie pewien rodzaj diety - Witarianizm.Mianowice obejrzałem filmik o tzw. Surowej Diecie.W skrócie dieta polega na jedzeniu samych surowych nie gotowanych,nie pieczonych owoców i warzyw.Można z nich robić szejki,soki,potrawy itd.Dieta ma w założeniu podniesienie energii,witalności,sprawności i ogólnej wydolności organizmu.Ponoć dostarczane do organizmu świeże warzywa i owoce mają dawać organizmowi niezbędne witaminy i minerały podczas gdy gotowane lub pieczone są ich prawie całkowicie pozbawione.Czytając o tej diecie trafiłem na niejakiego Tima Van Ordena(linki poniżej).Gość twierdzi że organizm nie potrzebuje aż tak dużej ilości białka i wystarczą aminokwasy które pochodzą z owoców żeby rozwijać mięśnie i on osobiście na tej diecie ma rewelacyjne rezultaty sportowe.Zacząłem tą dietę wczoraj jem dużo owoców(banany,gruszki,jabłka,pomarańcze itd.) trochę mniej warzyw(brokuły,fasolka szparagowa,marchew,sałata,ogórek) lecz zmodyfikowałem ją i spożywam w jednym posiłku wieczornym 250 g gotowanej piersi z kurczaka i 100 g ryżu basmati.Co mnie zaskoczyło rzeczywiście czuję się bardzo dobrze mam więcej energii.Nie wiem czy to wpływ psychiczny czy rzeczywiście "surowizna" ma takie oddziaływanie.Najlepsza jest wygoda - minimum gotowania,i brak liczenia kalorii po prostu jem kiedy jestem głodny.Dodam że wcześniej na zbilansowanej diecie zjechałem ze 110 kg do 100 kg.Ćwiczyłem na rowerku i na steperze 3 razy w tygodniu po 40 minut.Ale przeważnie byłem zmęczony.No ale poczekamy zobaczymy to dopiero dwa dni.A co wy myślicie o takim podejściu?