Chciałabym zasięgnąć Waszej opinii.
Trenuję od maja tego roku, na początku z powodu braku doświadczenie było sporo cardio i pojedyncze ćwiczenia z obciążeniem.
Do września doszłam do etapu porządnych treningów siłowych z obciążeniem + ok 20 min (4-5 razy w tygodniu)
Dieta ok 1700-1800 kcal z przyciętymi węglami....
W pierwszych 2 miesiącach zrzuciłam ok 9-10 kg tkanki tłuszczowej , sylwetka się poprawiła, ale chciałam czegoś więcej.
Zaczęłam współpracę z trenerem (nie chcę pisać z kim, ale facet ma sukcesy, dziewczyny pod jego opieką wyglądają spektakularnie)
Miałam nadzieję, że wejdę na kolejny stopień trudności, zaawansowania, będą postępy...a tu nic, początkowo nawet lekki regres.
Czy to może być wina tego , ze trener się nie przyłożył?
-32lata /K/ 158cm/52,5kg
-dieta rozpisana początkowo na ok 2300 kcal (ryże, chude mięsa, jaja, warzywa, zdrowe tłuszcze)- nie miałam siły tego zjeść, ale trener się upierał, po miesiącu nie działo się absolutnie nic a miała to być redukcja, wiec po tym miesiącu zostały przycięte węgle, na razie nic sie specjalnie nie dzieje
-treningi siłowe - 4 w tygodniu + 25 interwałów po treningu (początkowo, bo po braku efektów zarządził dłuższe kardio i to 7 razy w tygodniu...ja nie jestem zawodowcem i mam rodzinę, nie mogę zamieszkać na siłowni.
Co może być nie tak? Gdzie szukać dziury w całym? Zmieniać trenera czy czekać na rezultaty.
Trener odebrał mi wiarę i motywację, którą tak długo u siebie budowałam :(