Na początek powiem, że mam 20lat, 201cm wzrostu i waże w tej chwili 131kg (przed redukcją, ok 1.5msc temu 140kg - wysoki bf).
Mam problem, ponieważ na poczatku zrezygnowalem ze wszystkich syfiastych rzeczy i slodyczy w diecie. Potem doszła rezygnacja z ryżu itd czyli węgli. Jednak zauważyłem, że bez porcji węgli nie jestem w stanie wyrobić swojego zapotrzebowania ktore wynosi ok 3000kcal. W tej chwili kazdego dnia zjadam ok 2000kcal i niestety nie jestem w stanie przejść wiecej bo zapycham sie niskokalorycznymi warzywami zamiast makaronow i ryzów. Na poziomie ~2000kcal jestem juz od dluzszego czasu tj 2-3tydz i mimo to czuje się pełen sił itd. Dodam jeszcze, że robie ok 30-50min marszów na bieżni 3-6razy w tygodniu z tętnem ok 130-140 (czy nie robie ich za dużo?)
Troche za pozno zauwazylem problem, co polecacie zrobic w tej chwili zeby nie przytyc spowrotem? Powolne wrzucanie wegli do diety czy moze zostawienie tego w takim stanie?