Sprawa miewa się tak: kalistenikę zacząłem uprawiać na wakacjach 2012, ale wtedy miałem bardzo słabą kondycję i mięśnie (np. razem nie więcej niż 20 pompek na trening). Bardzo żałuję, że nie miałem wtedy takiej wiedzy jak teraz, po poczytaniu artykułów na forach, skazanego na trening itd., ale przechodząc do sedna: wtedy sądziłem, że im więcej tym lepiej, więc i podciągnięć i pompek starałem się zrobić jak najwięcej (mimo tego, że zależało mi na zwiększeniu siły, nie wytrzymałości). Od połowy listopada do ok. połowy grudnia miałem całkowitą przerwę od jakichkolwiek ćwiczeń, ze względu na naciągnięcie mięśnia dwugłowego uda, w czasie drugiej połowy ubiegłego miesiąca ćwiczyłem resztę ciała, nie angażując nóg. Około 4/5 serii na 10 (razem 160) zaczynałem odczuwać dyskomfort w łokciach, a z rzadka nawet lekki ból. Stąd biorą się moje pytania. Jest to spowodowane zbyt dużą liczbą powtórzeń po przerwie, a może zbyt dużą ogólnie? I czy ćwicząc wedle programu wielkiej szóstki Wade'a zaczynać od 1 kroku w celu uodpornienia stawów i ścięgien, mimo wykonywania ćwiczeń kalistenicznych od dłuższego czasu?
Z góry dzięki za odpowiedź i pozdrawiam