Co robić, aby ciało się nie rozrosło???

Mam następujący problem, który jest dla mnie bardzo ważny. Zapisałam się na takie zajęcia, taneczno-baletowe. Jest tam dużo ruchu, tańca i bardzo dużo ćwiczeń rozciągających. Zajęcia są 3 razy w tygodniu po 1,5 godziny, więc intensywne. Chciałabym chodzić na nie długo, bo taniec jest moją pasją, więc to nie jest raczej chwilowe. Jednak zastanawiam się nad jedną rzeczą:
Moje dwie koleżanki chodzą na te zajęcia już 4 rok. Ćwiczą tak sama (na zajęciach + w domu dużo rozciągania) i wyglądają całkiem inaczej:
Karolina bardzo się rozrosła. Ma ogromne mięśnie i na nich warstwę (taką średnią) tłuszczu.
Natomiast Beata ma miśnie (ale nie takie znowu wielkie - w sam raz) i prawie wogóle nie ma tłuszczu.

I teraz moje pytanie: Czy to zależy ode mnie jak rozwinie się przez te zajęcia moje ciało, czy może większe znaczenie ma budowa??? Jeśli da się jakoś tym pokierować, to co i jak powinnam robić (jeść, ćwiczyć itp) żeby osiągnąć podobną sylwetkę jak beata???

Z góry dziękuję za wszelkie sugestie

Zależy to od układu hormonalnego. Beata ma zapewne wyższą aktywność tarczycy i mniejszą jajników niż Karolina. Na aktywność tych organów można wpływać dietą: tarczycę pobudzamy dietą termogeniczną ('ciężkostrawną' ) opartą na białku i węglowodanach złożonych, produkcję hormonów płciowych ogranicza się redukując ilość spożywanego tłuszczu (pamiętaj, że ciasta, czekolada i generalnie większość słodyczy jest pełna tłuszczu - a są to jednocześnie dostawcy węglowodanów prostych). Czy np. Karolina po ćwiczeniach nie zjada swojego ulubionego batonika?

"Wszystko jedno gdzie się żyje,
Raz się chudnie, raz się tyje..."

czyli w diecie tkwi moja nadzieja
To jakie produkty będą dla mnie odpowiednie???
Może być np. twaróg chudy, płatki nestle Frutina, jugurt naturalny, pełnoziarniste pieczywo, owoce i warzywa, orzechy, chudę mięso... O to chodzi??? Co jeszcze jest w tym wypadku dobre, żeby pobudzić tą tarczycę???
I co powinnam jeść po, a co przed ćwiczeniami. Czy to ma jakieś znaczenie???

W zasadzie wystarczy, jeśli ograniczysz się do produktów wymienionych w poście 'Dieta kopenhaska', gdyż jest to właśnie dieta termogeniczna. Oczywiście nie lunch i obiad, tylko 5-6 posiłków skomponowanych z tych samych składników w różnych konfiguracjach (trzeba brać z domu na wynos ). Podstawa to białko (mięso, ryby, jaja, szynka) i zielone warzywa liściaste (sałata, brokuły, szpinak, brukselka, różne kapusty - można je mieszać robiąc sałatki), inne warzywa tylko jako dodatek, podobnie jak owoce. Jeśli ser, to typu Bieluch (minimum tłuszczu i laktozy), płatki Nestle podejrzewam o wysoki indeks glikemiczny, pieczywo pełnoziarniste - po kromce, bo zapewne też jest z cukrem . Z kawą na razie się wstrzymaj, bo zbyt wcześnie zaczynając łatwo się uzależnić.

"Wszystko jedno gdzie się żyje,
Raz się chudnie, raz się tyje..."

I bazując na takiej diecie mam pewność, że mięśnie za bardzo się nie rozwiną, czy powinnam jeszcze coś pokompinować z treningiem???

Nie rozwinie się sadełko mięśnie mogą, jeśli będziesz przyjmować więcej kalorii niż spalasz - to tylko kwestia ilościowa.

"Wszystko jedno gdzie się żyje,
Raz się chudnie, raz się tyje..."

Czyli podsumowując - abym się nie rozrosła i nie miała za dużo tłuszczu to:
1.mogę ćwiczyć ilę chcę
2.powinnam stosować dietę, której podstawą są ww złożone i białko
3.Muszę jeść odpowiednią ilość kalorii
4. Powinnam pić conajmniej 1,5 l wody dziennie

A co do kalorii to mam jeszcze pytanie - teraz jem ok. 1800kcal, i waga utrzymuje się cały czas mniejwiecej tak samo - 48kg. Powinnam teraz jeść mnie, więcej czy tyle samo??? Trzeba brać chyba pod uwagę, że będę więcej się ruszać...

W dni treningowe możesz skompensować wysiłek zwiększając posiłki: przed- i potreningowy.

"Wszystko jedno gdzie się żyje,
Raz się chudnie, raz się tyje..."