Miska trzymana regularnie a i z łapaniem kolejnych kilogramów nie mam większego problemu. Widać że trenuję (da się zauważyć) ale brakuje tego " ostatniego muśnięcia ". Krótko i na temat... chcę poprawić definicję mięśnia.
Tu pojawia się moje pytanie co możecie polecić z witaminy S względnie mało inwazyjnego. Nie jestem głupi i wiem że nie istnieje środek bez skutków ubocznych (chociaż nie planuję cykli na miarę mistrza europy). Kiedy zaczynałem razem z kumplami za małolata oni po kilku miesiącach ładowali 100 mety (do dziś wspominają że niby "irańska"). Nie wiem, nie znam się. Wiem jednak że po tym strzale z "chłopca" całkiem fajnie ich i do dziś trzymają konkretną formę.
Faktem, który chcę zaznaczyć jest to iż nie mogę brać kreatyny. (mimo że na początku swojej przygody zaliczyłem normalny cykl). Potem standardowa przerwa w suplementacji i ZONK ! Od tej pory po 3 dniach suplementacji (byle jakiej kretki) nerki bolą mnie tak że chodzić nie mogę. (Właśnie jutro lecę z tym do lekarki... czas najwyższy).
Myślałem o czymś takim ale czy ma to sens ?
Biosteron, dehydroepiandrosteron (DHEA) lekam... z uwagi na dostępność.
Pozdrawiam.!