- good morning
- martwy ciąg
- wypady nóg do tyłu
- przysiady
- i ćwiczenie, którego nazwy nie znam - jestem pod kątem 90 stopni, stoję i podciagam do klatki sztangę
Robię to co drugi dzień.
Nie jem słodyczy, piję tylko wodę, nie jem nabiału i zbóż.
Do tej pory mogłam (przepraszam za słownictwo) napierd***ać po 50 km rowerem, jeździć na rolkach po 30 km codziennie i NIGDY od 3ech lat nie udało mi się zejść do choćby 68 kg przy wzroście 173. Hormony tarczycy w normie.
Stąd pojawił się pomysł z ciężarami. Czy coś robię źle? Obecnie ważę ok. 73 kg. Chciałabym wejść w rozmiar 36/38. Aktualnie to 40, spodnie 42. Proszę o pomoc, bo już zaczynam łapać się brzytwy i myślę o dukanach, sranach...
Mam 26 lat.
Potrafię być zdyscyplinowana, ale BARDZO demotywuje mnie powolny progres w ostatnim czasie.
Czy powinnam udać się na siłownie? Dodać aeroby? Mam już naprawdę dosyć tego, że nie potrafię schudnąć. Uwielbiam ruch, ćwiczenia. Sprawia mi to przyjemność, ale potrzebuję też schudnąć. Dziękuję i przepraszam, za chaotyczną wypowiedź.