wdrażam właśnie trening HST. Nie będę tu wrzucał planu do oceny, moje pytanie jest z gatunku teoretycznych, ale BARDZO zależy mi, żeby ktoś wyjaśnił mi pewną (moim zdaniem) nieścisłość, która leży u podstaw założeń tego treningu.
Wszystkie źrodła na temat HST bezdyskusyjnie podają, że na początku ustalamy maxy dla serii 15,10, 5 powtórzeń - dla potrzeb przykładu niech to będzie np. wyciskanie sztangi i niech zawodnik X wyciska max 50 kg (15 powtórzeń), 60 kg (10 powtórzeń) i 70 kg (5 powtórzeń) - wielkości totalnie przypadkowe, nie czepiajcie się.
Czyli zaczynając mikrocykl 15-stek, oblicza sobie ilość kg tak, żeby na 6-stym trenenigu robić te 15 powtórzeń z 50 kg. Rozumiem, że wcześniej będzie to np. 60-70% tego ciężaru. To jest jasno rozpisane w zasadach HST.
Jednak:
co będzie, gdy zawodnik, który właśnie zrobił (podczas testowania cięzaru max) te 15 powtórzeń z 50 kg, zechce zacząć od takiego ciężaru? czyli na 1 treningu leci z 50 kg, a nie, dajmy na to 38 kg.
- progres będzie wolniejszy - ponieważ nie da rady podnosić co trening ciężaru w takim stopniu jak w modelowym HST, to jest jasne, ale jak zareagują mięśnie? Wzrostem?
Czy jeśli zawodnik X, który w danym dniu ma maksa na poziomie 50 kg (dla 15-stek), zrobi te 6 treningów i się okaże, że maks leży dużo wyżej tej granicy (bo 6 treningów dały niespodziewany progres). Znaczy to że trenował za lekko i nie dostarczał wystarczających bodzców?
czy taki trening na którym nie będzie progresji ciężaru, ale co trening będzie atakowany w serii ten maks, nie będzie treniengiem lepszym, bardziej stymulującym?
dziękuję za odpowiedź,