I tu rodzi się problem. Ostatnio naczytałam się o porannych ćwiczeniach, że po takowych wypada przyjmować białko, później dopiero dostarczać węgli (nawet na noc), ponieważ rano organizm potrzebuje energii do mocnych ćwiczeń. Próbowałam znaleźć gdzieś jakiś złoty środek, ale jedni piszą "węgle na noc magazynują się w postaci tłuszczu", drudzy, że przy porannych ćwiczeniach te węgle są jednak wymagane.
Moja dieta dotychczasowa wyglądała tak:
jeden banan tuż przed ćwiczeniami, po ćwiczeniach płatki owsiane z miodem i jogurtem, "pierwszy" obiad - twaróg z warzywami lub jajka z warzywami, "drugi" obiad - kurczak z warzywami, wieczorem sam twaróg.
Jednak rano faktycznie czasem czuję brak energii. Nie wiem jednak, czy zamienić wieczorne białko na wczesne śniadanie węglowodanowe? Czy faktycznie jeść węgle na noc?