Aktualnie trenuje 4 razy w tygodniu tj A-B-C-A-B-C-C
A- I dzień treningu
B- II dzień treningu
C- dzień beztreningowy.
Dzień "A"
wygląda tak, że lecę klata triceps barki brzuch
Klata skos + 12 10 8 i na ostatnią dorzucam max ciężar tak, że zrobię ze 3 powtórzenia, ale że ćwiczę ze znajomym to staje za mną i pomaga mi wyciągnąć do 6-8. (nwm czy to jest poprawne, więc też możecie mi dać znać :P)
Skos ujemny 10 10 8
Rozpietki normalnie i co drugi trening zamieniam je z tymi z wyciągu dolnego. 3x12
Triceps wyciąg górny daje rade w sumie - wcześniej sznury teraz drążek. 12 12 10 10. Ostatnio spodobało mi się dobijanie w sposób schodzenia z ciężarem w dół z każdą kolejną serią, ale bez odpoczynku między nimi tj np 10 razy na X ciężarze, zmniejszam o 1 i znowu 10 i tak aż zejdę do dołu, możecie powiedzieć czy to dobre będzie, czy nie.
Staram się ćwiczyć na wolnych ciężarach zastępuje, wiec ławeczka i sztanga do góry w chwycie wąskim, lub po prostu na siedząco prostowanie z hantlem. 4x12
Barki to daje rade zwykle żołnierskie wyciskanie, lub na siedząco i jako drugie najczęściej lecę podciąganie do brody. 3x12 wszystko
Brzuch - allachy. 5x15
+ Zginanie ciała skos z hantlem. 4x15
Dzień "B"
Plecy, kaptury, biceps nogi + brzuch
Wioslowanie hantle - 4x12
Sciąganie w wyciągu górnym 12 12 10 8
Wrzucam po plecach szrugsy .4x12
Później bic no to leci lamana na modlitewniku szerszym chwytem i na następne ćwiczenie luźno stojąc w węższym chwycie. Żeby dobić bicepsy siagam je jeszcze na bramie do siebie.
Nogi no to normalne jakieś prostowania uginania, prostowania i wspiecia na palce z tym ze pomijam przysiady, bo mam nierozwiniete ścięgno Achillesa j po prostu nie zrobię poprawnie
brzuch tak jak w dni "A"
Dajcie znać co sądzicie ;d