Dlaczego jeszcze trenuję?
czyli
EFEKTYWNOŚĆ NAUCZANIA PROCEDUR I DEKLARACJI A KRYZYS W ZDOBYWANIU UMIEJĘTNOŚCI U ADEPTÓW SZTUKI WALKI.
Świat staje się okrutny. Trzeba być odważnym, by wyjść z domu wieczorem. Ofiarą napadu, rabunku stać się może każdy. Być może takie jest źródło dużego zainteresowania sztukami walki. Powstają liczne szkoły, sekcje, które coraz liczniej przyciągają ludzi chcących nauczyć się obrony własnej osoby. Zdobycie nowych umiejętności nie jest jednak łatwe i nie następuje szybko. Pomijając problemy emocjonalne (nie jest łatwo znosić ból i zadawać go innym - a jest to niezbędne, by czegoś się nauczyć) wiele osób po 2-3 latach treningów rezygnuje z dalszej nauki. Często sama słyszę, kiedy moi koledzy, koleżanki mówią:
„ Ja już się niczego nowego nie nauczę."
„ Tyle czasu powtarzam określone ruchy i nie robię ich lepiej."
Doświadczeni trenerzy powtarzają nam, że postępy widać, choć my ich nie zauważamy. Dlaczego tak się dzieje, że łatwo przychodzi zdobycie podstawowych umiejętności, a później pojawia się kryzys?
Kiedy przyszłam na pierwszy trening, przede wszystkim musiałam obserwować, co robią inni i to powtarzać. Miałam model (instruktorów, starszych kolegów), którego zachowania powtarzałam. Nie wiedziałam, dlaczego kiedy upadam na prawy bok moja lewa noga ma być zgięta, prawa wyprostowana. Ktoś mi pokazał jak upaść a ja go naśladowałam. Stopniowo w miarę otrzymywania słownych instrukcji procedury wykonania określonych czynności były wzbogacane o wiedzę typu: „wiem, że..." np. Wiem, że wyginanie człowiekowi stawów nazywamy dźwignią. Wiem, że wygięcie ręki na kształt litery „z" to NIKYO. Zdobywałam informacje na temat zachowania się ludzkiego ciała w określonych warunkach, poznawałam liczne japońskie słówka określające poszczególne techniki.
Postępy były widoczne i bardzo szybkie. Na pierwszym treningu nauczyłam się jak upaść i nie uderzyć się w głowę, na kolejnym jak złamać komuś rękę. Wszystko wydawało się proste. Jednak w miarę doskonalenia umiejętności coraz częściej wiedziałam na temat poszczególnych technik (ich idealnego wyglądu). Starałam się, zatem owe deklaracje, (których przyswajanie nie zajmowało mi wiele czasu) wprowadzać w życie tzn. posługiwać się nimi. Niestety ten proces zajmował wiele czasu. O ile na odtworzenie jakiegoś ruchu potrzebowałam jednego - dwóch treningów, to przekształcenie dużego bagażu wiedzy teoretycznej na sprawne działanie to sprawa na lata.
W miarę zdobywania kolejnych informacji trzeba swoje zachowania modyfikować, poświęcać więcej czasu na konkretne szczegóły, żeby wykonanie technik miało sens. I tu następuje kryzys. Przyzwyczaiłam się, że jestem chwalona i że udaje mi się wykonać rzut przez biodro (O GOSHI), jeśli trzymając rękę partnera pod pachą szybko odwrócę się do niego tyłem, wystawię biodro i mocno go pociągnę. Ale kiedy dowiedziałam się, że rzut ten wymaga (do spełnienia ideału) ugięcia nóg rozstawionych na szerokość bioder [własnych] i ciągnięcia partnera za rękę; okazało się, że na uzyskanie pochwały czekałam dwa miesiące. A szczegółów teoretycznych przybywa. Na szczęście mój mózg potrafi dokonywać generalizacji. Wystarczy, że wiem, iż przy wykonywaniu rzutu biodrowego należy wystawić biodro , jap. GOSHI to, kiedy zatem uczę się kolejnych rzutów biodrowych np. HARAI-GOSHI, HANE-GOSHI, GOSHI GURUMA ten szczegół nie pochłania zbyt wiele wysiłku. Następuje automatyzacja procesu: „Jeżeli w nazwie rzutu występuje GOSHI to trzeba wystawić biodro". Moje życie od tego momentu staje się odrobinę łatwiejsze. Niestety dopiero zrozumienie, że na połączenie wiedzy z umiejętnościami niezbędny jest czas i wielokrotne powtarzanie - testowanie umiejętności, setki informacji zwrotnych (tak dobrze - a tak źle) pozwoli przetrwać kryzys. Poczucie, że nie następuje doskonalenie umiejętności jest złudne. Wielu jednak młodych adeptów ulega mu.
Uczymy się bez przerwy: ciągle zdobywamy nowe informacje, próbujemy je zastosować. Zdobyte umiejętności przenosimy na nowe sytuacje, w których albo uogólniamy procedury (jak z wyżej wspomnianym biodrem) lub też tworzymy nowe oddzielne - są rzuty biodrowe, przy których większe znaczenie od biodra odgrywa praca nogi.
J choć zgodnie z jednym z modeli rozwijania się umiejętności poznawczych (Anderson, za: Chlewiński, 1997) dotarcie do etapu, na którym następuje doskonalenie się już zdobytej wiedzy powinno zapewnić mi zmniejszenie wysiłku, uwagi i przyspieszyć uczenie się to jednak w przypadku nauki sztuk walki nie jest to takie proste. Łatwiej jest mi nauczyć się kolejnego rzutu, kiedy znam inne, ale jednocześnie wiem na ich temat tyle, że osiągnięcie zadowalającego poziomu wykonania wymaga znacznie więcej wysiłku i uwagi niż to, co robiłam na pierwszych treningach.
Efektywność nauczania idzie po dwóch torach: pewnych elementów nauczę się szybciej, łatwiej odtworzę nowe nawet nieznane mi techniki; ale dopracowanie ich wykonania zajmie mi wiele lat i zmusi mnie do ogromnego wysiłku. Najważniejsze jednak, że zrozumiałam, iż przyrost moich umiejętności następuje wolniej, stopniowo, „małymi kroczkami", ale nadal uczę się. Moje możliwości doskonalenia się są teoretycznie nieskończone (może ogranicza mnie trochę długość życia). Szkoda, że wielu moich znajomych nie przebrnęło przez kryzys.
Świat staje się okrutny. Trzeba być odważnym, by wyjść z domu wieczorem. Ofiarą napadu, rabunku stać się może każdy. Być może takie jest źródło dużego zainteresowania sztukami walki. Powstają liczne szkoły, sekcje, które coraz liczniej przyciągają ludzi chcących nauczyć się obrony własnej osoby. Zdobycie nowych umiejętności nie jest jednak łatwe i nie następuje szybko. Pomijając problemy emocjonalne (nie jest łatwo znosić ból i zadawać go innym - a jest to niezbędne, by czegoś się nauczyć) wiele osób po 2-3 latach treningów rezygnuje z dalszej nauki. Często sama słyszę, kiedy moi koledzy, koleżanki mówią:
„ Ja już się niczego nowego nie nauczę."
„ Tyle czasu powtarzam określone ruchy i nie robię ich lepiej."
Doświadczeni trenerzy powtarzają nam, że postępy widać, choć my ich nie zauważamy. Dlaczego tak się dzieje, że łatwo przychodzi zdobycie podstawowych umiejętności, a później pojawia się kryzys?
Kiedy przyszłam na pierwszy trening, przede wszystkim musiałam obserwować, co robią inni i to powtarzać. Miałam model (instruktorów, starszych kolegów), którego zachowania powtarzałam. Nie wiedziałam, dlaczego kiedy upadam na prawy bok moja lewa noga ma być zgięta, prawa wyprostowana. Ktoś mi pokazał jak upaść a ja go naśladowałam. Stopniowo w miarę otrzymywania słownych instrukcji procedury wykonania określonych czynności były wzbogacane o wiedzę typu: „wiem, że..." np. Wiem, że wyginanie człowiekowi stawów nazywamy dźwignią. Wiem, że wygięcie ręki na kształt litery „z" to NIKYO. Zdobywałam informacje na temat zachowania się ludzkiego ciała w określonych warunkach, poznawałam liczne japońskie słówka określające poszczególne techniki.
Postępy były widoczne i bardzo szybkie. Na pierwszym treningu nauczyłam się jak upaść i nie uderzyć się w głowę, na kolejnym jak złamać komuś rękę. Wszystko wydawało się proste. Jednak w miarę doskonalenia umiejętności coraz częściej wiedziałam na temat poszczególnych technik (ich idealnego wyglądu). Starałam się, zatem owe deklaracje, (których przyswajanie nie zajmowało mi wiele czasu) wprowadzać w życie tzn. posługiwać się nimi. Niestety ten proces zajmował wiele czasu. O ile na odtworzenie jakiegoś ruchu potrzebowałam jednego - dwóch treningów, to przekształcenie dużego bagażu wiedzy teoretycznej na sprawne działanie to sprawa na lata.
W miarę zdobywania kolejnych informacji trzeba swoje zachowania modyfikować, poświęcać więcej czasu na konkretne szczegóły, żeby wykonanie technik miało sens. I tu następuje kryzys. Przyzwyczaiłam się, że jestem chwalona i że udaje mi się wykonać rzut przez biodro (O GOSHI), jeśli trzymając rękę partnera pod pachą szybko odwrócę się do niego tyłem, wystawię biodro i mocno go pociągnę. Ale kiedy dowiedziałam się, że rzut ten wymaga (do spełnienia ideału) ugięcia nóg rozstawionych na szerokość bioder [własnych] i ciągnięcia partnera za rękę; okazało się, że na uzyskanie pochwały czekałam dwa miesiące. A szczegółów teoretycznych przybywa. Na szczęście mój mózg potrafi dokonywać generalizacji. Wystarczy, że wiem, iż przy wykonywaniu rzutu biodrowego należy wystawić biodro , jap. GOSHI to, kiedy zatem uczę się kolejnych rzutów biodrowych np. HARAI-GOSHI, HANE-GOSHI, GOSHI GURUMA ten szczegół nie pochłania zbyt wiele wysiłku. Następuje automatyzacja procesu: „Jeżeli w nazwie rzutu występuje GOSHI to trzeba wystawić biodro". Moje życie od tego momentu staje się odrobinę łatwiejsze. Niestety dopiero zrozumienie, że na połączenie wiedzy z umiejętnościami niezbędny jest czas i wielokrotne powtarzanie - testowanie umiejętności, setki informacji zwrotnych (tak dobrze - a tak źle) pozwoli przetrwać kryzys. Poczucie, że nie następuje doskonalenie umiejętności jest złudne. Wielu jednak młodych adeptów ulega mu.
Uczymy się bez przerwy: ciągle zdobywamy nowe informacje, próbujemy je zastosować. Zdobyte umiejętności przenosimy na nowe sytuacje, w których albo uogólniamy procedury (jak z wyżej wspomnianym biodrem) lub też tworzymy nowe oddzielne - są rzuty biodrowe, przy których większe znaczenie od biodra odgrywa praca nogi.
J choć zgodnie z jednym z modeli rozwijania się umiejętności poznawczych (Anderson, za: Chlewiński, 1997) dotarcie do etapu, na którym następuje doskonalenie się już zdobytej wiedzy powinno zapewnić mi zmniejszenie wysiłku, uwagi i przyspieszyć uczenie się to jednak w przypadku nauki sztuk walki nie jest to takie proste. Łatwiej jest mi nauczyć się kolejnego rzutu, kiedy znam inne, ale jednocześnie wiem na ich temat tyle, że osiągnięcie zadowalającego poziomu wykonania wymaga znacznie więcej wysiłku i uwagi niż to, co robiłam na pierwszych treningach.
Efektywność nauczania idzie po dwóch torach: pewnych elementów nauczę się szybciej, łatwiej odtworzę nowe nawet nieznane mi techniki; ale dopracowanie ich wykonania zajmie mi wiele lat i zmusi mnie do ogromnego wysiłku. Najważniejsze jednak, że zrozumiałam, iż przyrost moich umiejętności następuje wolniej, stopniowo, „małymi kroczkami", ale nadal uczę się. Moje możliwości doskonalenia się są teoretycznie nieskończone (może ogranicza mnie trochę długość życia). Szkoda, że wielu moich znajomych nie przebrnęło przez kryzys.
Z mojej sekcji też wiele osób doszedło, nie przebrneli przez kryzys, w sumie z grupy 7 osób z którymi chodziłem na trening zostałem ja sam...cóż życie.
https://bundles.sfd.pl/../../buziaki/29.gif[/img]SFD FIGHT CLUB SFD FIGHT CLUB SFD FIGHT CLUB
SFD JIU-JITSU TEAMSFD JIU-JITSU TEAMSFD JIU-JITSU TEAM[img]../../buziaki/28.gif" alt="" />
Każdy styl walki jest tylko tak dobry jak człowiek który go trenuje
Zrób sobie badanie krwi i kału-żebyś wiedział czy trening masz w krwi czy w dupie
SERCE,UMYSŁ,SIŁA...TRI FORCE
human at sight,monster at heart