Teraz tylko szybkosc i dynamika . Daje mi to o wiele wieksza sadysfakcje niz bicie rekordow silowych pozatym nie chce mi sie juz masy nabierac , bo jakbym walil mase to w koncu bym na rower nie wsiadl (albo bym znowu sie spasl tak ze lamalbym wszystko na czym jezdze) .
Z takich rekordow to 77 dosiezny z miejsca , wyskoki z polprzysiadu z 60 kg sztanga (wiecej nie robilem bo ciezko rownowage utrzymac ale pojdzie) . W przysiadzie jeszcze przed wakacjami by ze 140 poszlo na luzie .... nigdy nie robilem wiecej niz 120 bo sie boje o kregoslup ale nogi mam wyraznie najlepiej zbudowane (od 12 roku zycia rower po 10-15 h tygodniowo - od 13 roku zycia
przysiady ze sztanga od 14 roku trening na silowni przed wakacjami lydka 42 udo 65 teraz spadlo - do 40 i 63,5 i chwala im za to )
Na klate bralem 104 max teraz mniej pewnie - nie sprawdzalem dwa miechy . Martwy ciag nie mam pojecia ..... Robilem tylko z nieduzymi ciezarami i duza szybkoscia albo odpowidnik martwego na lawce z obciazeniem na karku - rowniez do wyskoku potrzebne .
Tak wiec popatrzcie na silownie pod troche innym katem ...... Ja w tej chwili moge byc zadowolony z siebie bo wygladam naprawde dobrze i co najwazniejsze ZDROWO , proporcjonalnie i mieszcze sie w jakis normach .
I co najwazniejsze bic rekordy TRZEBA Z GLOWĄ i miec chociaz troche zdrowego rozsądku . Ja juz raz sobie stawy zalatwilem (naszczescie mam juz wyleczone) przez nieuwage (na rowerze - ajak i doprawilem na silowni ) i drugi raz takiego bledu nie zrobie .
Najpierw trzeba sie nauczyc poznawac swoj organizm , jego reakcje i potrzeby a potem dopiero mozna myslec o biciu rekordow .
Inaczej jest to czysta glupota .
" Życie jem jak Milkę ,
Bo wiem że jestem lśnieniem
I oka mgnieniem że będę wspomnieniem "