na początek chciałbym pokrótce przedstawić historię mojej redukcji. Zacząłem ją jakoś w połowie kwietnia, od 3000kcal (rok temu zacząłem od 2500, i spaliłem więcej mięcha niż tłuszczu). na początku ważyłem 81,5kg (bf ok.14%). Od razu narzuciłem 40 minut cardio (na hr 140-145), od razu też zaczęło ładnie ubywać tłuszczyku. Po dwóch tygodniach zmiejszyłem o 200kcal, po kolejnych dwóch też 200. Teraz mam około 2500-2600 od trzech tygodni, niżej już schodzić nie chcę bo waże 77, bf nie mierzyłem jeszcze. Generalnie jestem bardzo zadowolony, brzuszek ładnie się wyciął a siła prawie nie spadła (np. z 120 na 115 1x na klatę). Chciałbym powoli kończyć, ale boje się, że jak zacznę troszkę bardziej sobie pozwalać, to od razu mnie zaleje.
Moje pytanie jest następujące - czy powinienem stopniowo wrócić do mojego normalnego poziomu kcal (3200), czy dodawać np. po 200kcal tygodniowo i zmniejszać cardio o 5-10 min tygodniowo?
Pozdrawiam i z góry dziękuję za odpowiedzi :)