Cześć, jestem studentem medycyny, po wakacjach zaczyna się piąty rok. Przez okres ponad 6 lat - straciłem na wadzę 70 kilogramów. Opierając się na wiedzy, jaką na studiach przez te kilka lat musiałem opanować, której podstawą z kolei nie jest internet, a setki publikacji badań naukowych, przez jakie trzeba było przez te parę lat studiów przebrnąć - cheat meal czy nawet cheat day - nie ma prawa cofnąć naszej pracy, a jedynie pobudzi nasz organizm do redukcji tkanki tłuszczowej i jest jak najbardziej wskazany. Jeżeli jesteśmy na diecie nisko węglowodanowej - po pewnym czasie nasz organizm spowalnia metabolizm (pomijam procesy jakie zachodzą w organizmie) - pisząc prosto, wpadamy w stagnacje - waga nie spada, mimo iż trzymamy się ustalonych makroskładników. Wybranie się raz na 30 dni do MC i wrzucenie w siebie nawet kilku "dań" z zestawu, czy wybranie się do dobrej kawiarni na ciastko i kawę z cukrem i bitą śmietaną - absolutnie nie zmarnuje naszej pracy. Przeciwnie - pobudzi nasz organizm do dalszej pracy. Spotkałem się na forum z wieloma wpisami, w których wiele osób usilnie trzyma się tego, że takie odstępstwo od diety - marnuje naszą pracę i cofa nas wstecz. Przechodząc teraz do własnego doświadczenia - podczas bardzo długiej przygody z redukcją tkanki tłuszczowej i pracy nad sylwetką - w momencie stagnacji, choćbym nie wiem jak wielu ludzi stwierdziło zaraz, że jest to niemożliwe, tak jak w wielu wpisach tutaj na forum - będę przekonywać, że jest to skuteczne i wskazane - pierwszy zastój wagi w trakcie 70 kilogramowej redukcji - czyli same początki, waga stoi już prawie miesiąc, ktoś polecił mi, żebym poszedł do MC - następnego dnia wrócił do diety, rano kawa na czczo, potem 20 minut biegu, potem pierwszy posiłek białko - tłuszcze. Czyli początek standardowego dnia na diecie nisko węglowodanowej - i do treningów, po paru dniach stanąłem na wadzę - 2 następne kilogramy mniej. Zacząłem to stosować w praktyce - co 30 dni. Potem kiedy już połowę drugi miałem za sobą - zacząłem robić co 20 dni. Najczęściej dobra kawa, koniecznie z bitą śmietaną i kawałek ciasta, potem po południu dwa burgery w MC, do tego pudełko z kawałkami kurczaka i szejk czekoladowy. Był to jeden dzień, podczas którego nie patrzyłem na to co jem i nie liczyłem makroskładników - oczywiście nie ma mowy tutaj o jedzeniu do padnięcia. Za każdym razem po kilku następnych dniach diety i treningów waga schodziła. Obecnie kończę redukcję - według mojego celu - jeszcze 5 kilogramów i koniec - po czym bardzo stopniowo równam makroskładniki względem swojego zapotrzebowania - a następnie stopniowe zwiększanie i upragnione budowanie masy mięśniowej. Jest to wprowadzenie do tematu - powoli będę robić opracowanie - z linkami do publikacji z wynikami badań naukowych, część z nich przetłumaczę. Sumując - jeżeli jesteś na diecie nisko węglowodanowej, jeżeli Twoja samopoczucie nie jest dobre, jeżeli czujesz, że wysiada Ci psycha - raz na jakiś okres czasu - w zależności od tego jaki masz poziom BF - jakie masz makroskładniki, jak trenujesz - np. raz na 30 dni - zrób jeden dzień - od rana do końca dnia, w którym nie liczysz makroskładników i jesz wszystko to, na co masz ochotę. Zacznij dzień od kawałka dobrego ciasta i dobrej kawy z bitą śmietaną - w dobrej kawiarni, w przerwie między zajęciami idź do MC albo do jakiejś dobrej restauracji - po powrocie do domu, włącz sobie jakiś fajny film i wrzuć sobie małe pudełko lodów albo zamów kebaba. :)
Ważne, żeby był to również dzień, w którym nie masz treningu - podnosi się poziom glikogenu, zwiększa się poziom leptyny - w skutek czego nasz organizm dostaje komunikat, że nie jesteśmy na pustyni i nie głodujemy - nasz organizm nie ma potrzeby korzystać dłużej z mechanizmu ochronnego, który aktywuje się, kiedy jesteśmy długi okres na redukcji - metabolizm przyśpiesza, nasze samopoczucie jest świetne, to odpoczynek dla psychiki i dla naszego organizmu - mija noc, budzimy się rano, pijemy czarną mocną kawę, jeżeli ktoś bierze spalacz - to wrzucamy i jedziemy z cardio na czczo - potem standardowo według naszego planu. Stajemy kilka dni później na wadzę i cieszymy się z wyników. Tyle na dzisiaj.
Pozdrawiam serdecznie !
Marcin.
Ważne, żeby był to również dzień, w którym nie masz treningu - podnosi się poziom glikogenu, zwiększa się poziom leptyny - w skutek czego nasz organizm dostaje komunikat, że nie jesteśmy na pustyni i nie głodujemy - nasz organizm nie ma potrzeby korzystać dłużej z mechanizmu ochronnego, który aktywuje się, kiedy jesteśmy długi okres na redukcji - metabolizm przyśpiesza, nasze samopoczucie jest świetne, to odpoczynek dla psychiki i dla naszego organizmu - mija noc, budzimy się rano, pijemy czarną mocną kawę, jeżeli ktoś bierze spalacz - to wrzucamy i jedziemy z cardio na czczo - potem standardowo według naszego planu. Stajemy kilka dni później na wadzę i cieszymy się z wyników. Tyle na dzisiaj.
Pozdrawiam serdecznie !
Marcin.