- Wygrałem już wiele walk, które były "najtrudniejsze w mojej karierze" - mówi Michalczewski. - Przykładowo z Virgilem Hillem, kiedy zdobyłem aż 3 pasy mistrza świata, albo z Montellem Griffinem, który pokonał Roya Jonesa Juniora, a ze mną nie wytrzymał nawet czterech rund. Z Gonzalezem przygotowuję się na długą wojnę. Wiem, że to bardzo groźny rywal, który przegrał tylko jeden pojedynek (na punkty z Royem Jonesem Juniorem). Starannie przygotowywałem się do walki z nim. Ćwiczyliśmy z Fritzem (Sdunkiem - trenerem Michalczewskiego - przyp. red.) różne warianty.
- Gonzalez lubi uderzać w dół. Ale nie ma szczelnej gardy, szczególnie gdy atakuje tułów. Opuszcza wtedy prawą rękę, wystawia się na lewy sierpowy. Powiem wam po cichu, że chyba mi będzie pasował. Jeśli mój lewy prosty będzie wchodził, to jestem spokojny. Gonzalez już kilka razy siedział na deskach. Postaram się, aby jeszcze co najmniej raz mu się to przydarzyło. Szczególnie muszę uważać na jego ciosy podbródkowe. Ćwiczyliśmy z Fritzem, jak je blokować. Muszę też trzymać ręce blisko ciała.
- Ja nigdy nie patrzę w księgi rekordów, bowiem każda walka to nowe wyzwanie. Trzeba się do niej przygotować kondycyjnie, taktycznie, psychicznie. To ciężka praca. Dopiero ostatni tydzień przed walką to odpoczynek, lekki trening. A sama walka to deser po tej ciężkiej robocie.
Pozdro - Tomek
Pozdrawiam - Tomek