Piszę z dość kłopotliwym problemem, a mianowicie nadmiarem wzdęć i gazów (okropny siarkowy zapach). Ostatnio nie mogę sobie z tym poradzić. Zaznaczam, że już czytałam wcześniejsze tematy, jednak wolałabym, by odpowiedź była udzielona konkretnie pod kątem mojej diety :)
Na zbilansowanej diecie jestem już od dawna, jednak od początku lipca rozpisałam sobie 5 konkretnych posiłków i tego się trzymałam - zaczęłam chodzić do pracy i wolałam gotować sobie na kilka dni do przodu, toteż codziennie jadłam te same posiłki. Czułam się na nich dobrze, nie brakowało mi energii :) Wyglądało to wtedy tak, jak na dodanym screenie. Kilka wyjaśnień: mleka do posiłków tyle nie dodawałam, zazwyczaj połowa tego mleka była dana do owsianki/jaglanki, a reszta do kaw w ciągu dnia. Pije też dużo zielonej herbaty. A mieszanka warzywna ma w sobie brokuły, kalafior i marchewkę. Przyrządzam je na parze. Posiłki bardzo mi smakują, bo przecież będąc na diecie trzeba lubić to, co się je :) Nic mi nie przeszkadzało.
I nagle jakoś 10 dni temu zaczęły się problemy. Wzdęcia, pełny, twardy brzuch i straszne gazy. Myślałam, że oszaleję. Zmieniłam w tamtym czasie białko (z K** na ostrovit), ale po pierwsze brałam go tylko 10g w ciągu dniu, jako dodatek smakowy do omleta, a po drugie i tak od paru dni go już w ogóle nie używam, a problem dalej został. Więc to chyba nie to?
Później siedziałam nad moją dietę i zastanawiałam się, co jest nie tak. Mleko zawsze piłam w mniejszych lub większych ilościach, ale i tak teraz kupiłam takie bez laktozy. Wątpię, by to była nietolerancja. Stwierdziłam, że to może za duża ilość białka w diecie i wymieniłam omlet na coś w stylu spaghetti. Robię sobie obecnie makaron pełnoziarnisty w sosie pomidorowym, dużo przypraw do tego i do tego mała garść fasoli czerwonej (może w obecnej sytuacji nie jest to najlepszy pomysł :DD Ale nigdy po fasoli nie miałam problemów gastrycznych). Teraz makro obecnej diety wygląda tak: 275W/60T/95B. Więc białko nieco zmniejszone. Swego czasu, pare miesięcy temu byłam na diecie wysokotłuszczowej i białkowej, białka miałam w diecie więcej niz teraz i takich problemów nie było.
Co do kolejności posiłków to wygląda to różnie. Jedynie śniadanie zawsze wygląda tak samo, a reszta uzależniona jest od tego, czy jestem w pracy, czy nie, czy mam dzień treningowy itp. Ale przez te ostatnie dni staram się obserwować, kiedy problemy występują i tak jak po jajkach na śniadanie jest spokój to po innych posiłkach już zaczynają się te nieprzyjemności - przelewanie w brzuchu itd. Myślałam, że po jaglance jest wszystko w porządku, ale niestety - dziś nawet po niej pojawiły się te same problemy. Jest to tak niekomfortowe. Sama nie wiem, co mi szkodzi i co powinnam teraz zrobić. No i najdziwniejsze jest to, ze wcześniej było wszystko w porządku i problemy pojawiły się z dnia na dzień. Nie chciałabym zmieniać tych posiłków, bo naprawdę bardzo lubię te wszystkie produkty. Czy moglibyście mi to wytłumaczyć? Rozumiem, że osoby które nagle ze śmieciowej diety przechodzą na zdrowe odżywianie i organizm nieco wariuje i musi się przestawić. A ja od dawna odżywiam się zdrowo i czy jakaś nietolerancja mogła pojawić się nagle?
Czy macie może jakiś pomysł, co może być przyczyną tych problemów? Niestety nie jest to kwestia kilku pierdnięć, problem jest bardzo dokuczliwy. I śmierdzący, przecież to jest straszne :D Będę wdzięczna za pomoc ;)