Piszę, ponieważ chcę się podzielić moimi problemami przy odchudzaniu. Zacznę może od początku.
W styczniu ważyłem 89 kilogramów przy 194 centymetrach wzrostu. Sadło? Bardzo widoczne. Od tego momentu wziąłem się za siebie, jednak byłem w pewien sposób ograniczony, ponieważ poza siłownią nie mogłem brać udział w aktywności fizycznej z związku z niedawną kontuzją kolana. Mimo wszystko robiłem wszystko, co w mojej mocy, aby być chudszym. Przede wszystkim zacząłem jeść zdrowo, wyrzuciłem z jedzenia słodycze i słodkie napoje. Na obiad wolałem gotować kaszę gryczaną zamiast ziemniaków. Jabłka lub banany zamiast czekolady i batonów. Ogólnie rzecz biorąc - zdrowe jedzenie. I tak oto udało gdzieś w okolicach czerwca moja waga wynosiła 83 kilogramy. Wówczas pomyślałem, że teraz będzie jeszcze łatwiej, bo zacząłem wracać do piłki i grać praktycznie codziennie na orliku. Nic bardziej mylnego. Waga stoi w miejscu, a ja nie mam pojęcia, jaki jest tego powód. Biegam - 83 kg. Gram - 83 kg. Zacząłem też zwracać uwagę na kcal i jeść serek Bieluch zamiast Hochland. Chleb żytni razowy też zaczął być częścią mojej diety. I nic. Ba, czasami mam wrażenie, że jak raz coś zjem tłustego, to od razu ważę jeszcze więcej.
Nie mam pomysłu, co robić, dlatego postanowiłem napisać tutaj z myślą, że mi pomożecie. Bardzo na to liczę.
Pozdrawiam.