Dużo czytałem na temat dietetyki, ale mimo wszystko ciągle czuje, że mało wiem, więc chciałbym prosić Was o ocenę mojego postępowanie i toku myślenia.
Tak jak napisałem w ankiecie kawał drogi mam już za sobą, ale jeszcze też już przede mną. Od kwietnia do lipca jadłem z pudełek, co w połączeniu z ćwiczeniami dało fajny efekt. Zacząłem wiec sprawdzać co mogę zrobić więcej i tak trafiłem na dietę tłuszczowa. A ze w ostatnim okresie miałem ok. 150g ww dziennie i fajnie to działało, postanowiłem pójść krok dalej i jeszcze trochę je ściąć.
Założyłem sobie, że ograniczę ww do 100g dziennie, 2-2,2 białka na kg beztłuszczowej masy ciała, a resztę (do ok. 2500-2600kcal) dopełnię tłuszczem. Moja podstawowa przemiana to ok. 1900-2000kcal, z internetowych kalkulatorów wyliczyłem, że przy swojej aktywności powinienem jeść 3000-4000kcal dziennie. Jem 2500-2600 kcal, bo tak robiłem od początku, fajnie to działało, nie chodziłem głodny, anie przeżarty. Poza tym w weekendy zawsze nadganiam kcal:)
Pierwsze pytanie, czy taki rozkład makro ma sens? Kiedy zdarzy się, ze nie nie idę na trening to obcinam kcal do 2100-2200, a z racji tego, że ww jem głownie po treningu to ok 70g ww dziennie tez mi wypada w DNT. Proszę o info jeśli moje założenie jest złe.
Druga sprawa to dobór posiłków. Wrzucam dwa przykładowe dni, przy czym zawsze wyglądają one podobnie. W tych jadłospisach nie ma warzyw. Jem je głównie do obiadu - duży pomidor i kilka ogórków gruntowych. Czasami do szejka potreningowego dodam jeszcze inne owoce - truskawki, maliny, zależy co mam w domu.
Pije ok. 3-4 litrów wody wysokomilneralizowanej dziennie.
Proszę o ocenę i ewentualne uwagi co mogę dodać lub co zabrać, żeby było jeszcze lepiej.