Może krótko opiszę gdzie jestem:
Mam 20 lat, 190cm wzrostu i wazę 137kg.
Od kiedy pamiętam byłem gruby, raz bardziej, raz mniej.
Tego lata udało mi się zejść do 124kg, niestety jak widać przyszła jesień, powrót na uczelnię, niewysypianie się, olewanie śniadań, energetyki i szybkie posiłki na mieście, siedzenie na tyłku, a po całym dniu poza domem obfite kolacje.
Mam tego dosyć i chcę na poważnie wziąć się za siebie dopóki zdrowie się nie posypało całkiem.
Od zeszłej soboty zacząłem liczyć kalorie ( utrzymuję ok ~2200-2300 jak narazie), staram się unikać sodu i rzuciłem słodycze i jakiekolwiek słodzone napoje na rzecz wody niegazowanej (jest ciężko ale daje radę).
Tutaj moje pytanie - czy to wystarczy abym "zabił grubasa", czy coś jeszcze?
Myślałem nad siłownią, ale chciałbym najpierw pozbyć się tłuszczu.
Czy pomysł wstawania godzinkę wcześniej aby codziennie rano pobiegać i wziąć prysznic jest dobrym pomysłem? Co prawda nie dam rady na te chwile biec cały czas ale z czasem wyrobię kondycję?
Nie wiem już sam co myśleć o tym wszystkim. Wiem tylko jedno - chcę nie być grubasem.
Proszę o pomoc i dzięki wielkie z góry!