Jako żółtodziób, będący na samym początku drogi sportowo-jedzeniowej, intensywnie walczę z układaniem miski. Idzie mi różnie i poświęcam na to pewnie dużo więcej czasu, niż ktoś, kto robi to już od dawna. Krążę więc po świecie uzbrojona w torbę pełną pudełek zawierających skomponowane wcześniej posiłki i bardzo się staram nie doprowadzać do sytuacji, kiedy mój ułożony w bólach jadłospis się sypie. ALE...
Zdarzają się czasem takie sytuacje, kiedy np. nie wzięłam ze sobą pudełka bo miałam wylądować w domu, a utknęłam niespodziewanie w pracy albo wydarzyło się coś innego, co powoduje, że nie mam możliwości zjedzenia swojego zbilansowanego, skalkulowanego posiłku.
Chciałam Was zapytać, czy macie jakieś swoje sprawdzone sposoby na szybkie, ogólnodostępne opcje ratunkowe w takich sytuacjach? Zdaję sobie sprawę, że każdy ma inną dietę, inne zapotrzebowanie itp, ale bardziej chodzi mi o jakąś inspirację niż o gotowe zestawy a+b+c (choć takimi też nie pogardzę). Wiem, że można kupić sobie w sklepie kefir, pomidora i bułę, ale może ktoś podzieli się jakimiś bardziej kreatywnymi rozwiązaniami? Może macie swoje typy na gotowe, sprawdzone produkty, które nie straszą tonami chemii i są w stanie w miarę zastąpić zdrowy i niespodziewanie brakujący posiłek?