Pytania są na końcu, jeśli ktoś nie chce tego czytać, to zapraszam na ostatnią część.
"Stary, Ty po prostu jesteś mądrzejszy od papieża i toczysz polemikę sam ze sobą, nie wiem z jakiego powodu w ogóle pytając na forum skoro sam wiesz wszystko lepiej"
Proszę Pana, Pan ewidentnie nie czyta ze zrozumieniem. nie wiem wszystko lepiej, ale jeśli w mojej ocenie coś wydaje się błędne pod względem merytorycznym, to pytam, gnębię bo mnie nie zadowolą truizmy rzucane w moją strone typu "jak chcesz przytyć to musisz być na dodatnim bilansie kalorycznym". Musicie wreszcie zaakceptować fakt, że takie podstawowe informacje to ja znam. Ja muszę mieć wyjaśnione wszystko porządnie, perfekcyjnie abym mógł wreszcie przyznać racje, bo przychodząc na forum pytam jak laik, a nie jak profesjonalista.
"wyjedziesz mi tu cytując podręcznik akademicki."
Nigdzie nie cytuje podręcznika akademickiego, ani nawet nie staram się przedstawić coś naukowo. Jeśli moje wypowiedzi wcześniejsze mają dla Ciebie wręcz charakter naukowy ("jakbyś był recenzentem pracy doktorskiej na UJ") to mam do czynienia z rozmówca, który jeszcze nigdy w życiu nie przeczytał poważnej pracy naukowej, ani nawet podręcznika naukowego. Jestem zwyczajnym początkującym, ale czytam, pytam, dowiaduje się i weryfikuje, rozumiem, że chciałbyś mnie mieć z głowy ale trudno, taki jestem.
Dlaczego mówiłem o piłkarzach, a no dlatego, że w mojej ocenie sylwetki, które prezentują są naprawdę na fajnym poziomie, nie są to koksy, ale wyglądają dla mnie całkiem przyzwoicie. Stąd moje zdziwienie, że dlaczego niby piłkarz nie może zrobić kawał fajnej sylwetki (no chyba, że piłkarze są na witamince s, ale to nie wiem). Pewnie zarzucisz mi, że oni też budują ale ich sylwetka robi się znacznie powolniej niż gdyby tylko ćwiczyli na siłce i dobrze jedli. Ja mam czas, nigdzie mi się nie spieszy i te interwały jeśli spowolnią to ok, ja nie robię formy ani na lato ani po to aby imponować dziewczynom.
"Ogólnie chciałbym widzieć jak Ty idziesz do pierwszej pracy i usilnie tłumaczysz szefowi, że się myli bo Ty mając przygotować 30-stronicowy raport zrobiłeś na 25 stron, ale tak lepiej, bo treść bardziej skomasowana:)"
Nie wiem ku czemu zmierzają Pana rozmyślania na temat mojej przyszłości zawodowej...
"Kończę tę dyskusję z młodzieńcem o 30 kg niedowagi który jeszcze g**** w życiu przećwiczy" "Chłopie, przejdź się na sekcję zapasów, fundnij 3x w tyg trening i się zastanów, czy masa tak łatwo Ci przyjdzie. ""Ot jak te studia zmieniają człowieka, ledwo taki kupi poszetkę do
garnituru i neseser i już przeprowadza rewolucję treningowo-żywieniową"
A tutaj mam prawdziwą wisienkę na torcie. Ty kończysz dyskusje także ja mam jeszcze możliwości Ci odpisania. Nie ma to jak kończyć swoją argumentacje obrażając, hejtując rozmówcę. Ma Pan poczucie wyższej wartości i bycia lepszym człowiekiem, przez swój wiek oraz tego, że ma Pan jakąś tam lepszą formę ode mnie? Nie wiem, ekscytuje się Pan swoim wyglądem, widząc swoje osiągnięcia w lustrze? Jeszcze pociśnij po moich rodzicach to będzie cały komplet. Właśnie tak wygląda dyskusja w Polsce, jak już chce się jakoś dokopać rozmówcy to używa się argumentów bardzo niestosownych, wręcz niedopuszczalnych.
Panie Viren.
Teraz do Pana będę kierował swoją wypowiedź. Tak jak myślałem, zanim napisałeś swoją wypowiedź porozmawiałem z kolegą na medycynie i faktycznie jego argumenty były bardzo podobne do twoich, a co za tym idzie, chyba nie w pełni się rozumiemy. Niby o tym samym ale kierunek idzie w inną stronę. Ty chyba próbujesz mi udowodnić, że lek nie tworzy działanie matematyczne, które leczy. I to nie działanie matematyczne w tym leku leczy. Jeśli to chcesz udowodnić, to masz racje. Mi chodzi o to, żeby diagnozować np. naszą sylwetkę na podstawie działań matematycznych (kalulator bf ma jakiś sytem matematyczny na którym działa). Czyli, żeby matematyka (oszacowanie jako metodologia) pozwalała na diagnostykę.
"No wszystko fajnie tylko tutaj porównujesz skomplikowane badania medyczne do prostego kalkulatora kalorii z internetu w którym wpisujesz 3/4 swoje dane."
Masz racje. Związku z tym, czym dla Ciebie jest ta różnica "SKRAJNIE RÓŻNA" kalkulator bf jaką może mieć granicę błędu- liczby vs. rzeczywistość? 2%,5%,10%,20%?
"Czyli przez ponad 7 miliardów więc błąd będzie ogromny."
Nie... Z resztą jak można tak dosłownie potraktować tekst o podziale normy przez indywidualne przypadki... Wiem nawet o co Ci chodzi, ale nie tą drogą. Po pierwsze 7 miliardów musiałbyś podzielić na płeć, wiek (typu 0-5, 6-13, 13-17, 18-30, 31-60, 60+, to jest oczywiście przykładowy podział wymyślony przeze mnie), podział na kontynenty (lub klimat) oraz kolor skóry. Pułap normy może być mniejszy dla kobiety, a dla mężczyzny większy. Chodzi mi o to, że normy (przedziały) ustalone należy dostosować indywidualnie np. jeśli jest jakaś norma ustalona, że twoje ciało powinno zawierać tyle i tyle jakiegoś hormonu, a jest go ciut mniej niż powinno być, to wcale nie oznacza, że musi się coś strasznego z ciałem dziać. O to chodzi, że leukocytów może być mniej nie musi od razu sugerować na jakieś nowotwory, może być to np. powikłanie po grypie, lub coś innego. Liczby, matematyka, oszacowane normy mają być wskazówką i też pewną metodologią podczas diagnostyki, o to chodzi. Dlatego wcześniej spytałem, jaki przedział w kalkulatorze od tkanki tłuszczowej uważasz za skrajnie różny od rzeczywistości.
"Znajdź więc odpowiedni model matematyczny w internecie i policz, co w tym trudnego skoro przy tym się tak upierasz? "
Ale jakieś kalkulatory, badania, matematyczne działania (lub oszacowania) pozwalają mi na ustalenie pewnej diagnosty i ustalenie leczenia (w tym przypadku
ustalenie diety). Przykład wymyślony: jeśli różne serwisy stwierdzają, że przy interwałach spalam od 200-300 kalorii, to już chociaż tyle, żeby wiedzieć mniej więcej ile mam dorzucić z aktywności fizycznej. A to jak oni ustalili, że się tyle spala to nie wiem, możliwe, że przeprowadzili badania na jakieś grupie ludzi i ustalili z tego średnią, nie wiem, trzeba byłoby spytać o metodologie.
"Tutaj nie chodzi o sprzęt diagnostyczny, coś ci się pomyliło. "
To tylko teoria spiskowa o tym, że korporacje mają skuteczny lek na raka. Ja w nią wierzę i obstawiam, że chodzi o kasę między innymi z sprzętu diagnostycznego, przesłanek może być wiele, sprzeczanie się w tej kwestii jest bezsensu.
A co do skoliozy, boje się z fizjoterapeutą tego, że jak pójdę do prywatnego to powie mi rehapilitacja- zaoferuje Ci taką rehabilitacje prywatną za XXX kwotę, i co wtedy... Będę musiał zadecydować czy ładna sylwetka, czy zdrowie.
Chciałbym też powiedzieć, że ciekawą sytuacje mamy aktualnie w rozmowie. Rozmowa wychodzi często poza ramy diety i odżywiania co powoduje, że nie wszyscy z rozmówców tutaj zgromadzonych posiadają wiedzę na określone tematy, co jest zrozumiałe. Pan tutaj sprawdza schematy leczenia białaczki, chce sprawdzać "protokoły Ministerstwa Zdrowia", cudownie. Powoduje, że rozmówcy muszą sięgać po wiedzę, sprawdzać, zastanawiać się, myśleć, WPŁYWAM NA TO, ŻE POSZERZACIE SWOJĄ WIEDZĘ NA TEMATY PORUSZONE PRZEZE MNIE. Coś wspaniałego, nie traktujcie tego Państwo za jakąś ironie czy coś, poważnie mówię. Tak jak potwierdziłem już kiedyś w rozmowie, dyskusja kulturalna i mądra uczy. Natomiast koniec tematów poza dietą/treningiem, bo nie zajmujecie się teoriami spiskowymi czy medycyną, więc pytania z zakresu diety/treningu zadałem na końcu.
A teraz informacja dla was wszystkich łącznie z Disciple. WSZYSTKO CO TUTAJ PISZE, MOŻE BYĆ BZDURĄ, NIE MAM PEWNOŚCI CO DO TEGO, CO TUTAJ NAPISAŁEM, BO NIE JESTEM NAUKOWCEM. Ja stawiam na rozwój rozumu, na poznawanie, doznawanie, na pytanie, szukanie, dociekanie. Ja mam chęć rozwijania się, uważam, że dyskusja więcej mnie nauczy niż nawet czytanie książek, bo mam okazje skonfrontować swój punkt widzenia z kimś, może nawet z kimś kto ma znacznie większą wiedzę niż ja. Mnie nie zadowolą truizmy, ja szukam pełnego wyjaśnienia niektórych rzeczy. To, że piszę o różnych sposobach leczenia, normach to nie czyni mnie naukowcem, próbuje jedynie swój punkt widzenia jakoś przedstawić i podać argumenty na poparcie tego. Przychodzę do was aby się czegoś nauczyć, ale nie mogę też przytakiwać jeśli coś budzi moje wątpliwości, bo ani wy, ani ja nie mamy monopolu na prawdę, ja jedynie staram się wszystko wypośrodkować, aby jak najwięcej z tego zyskać.
PYTANIA:
1. Czy leki faktycznie mogą spowalniać chudnięcie, albo nawet budowanie sylwetki? Czy jest to mit?
Pytam z czystej ciekawości, bo mnie się wydaje, że nie można przytyć od leków, bo to dodatni bilans kaloryczny dodaje kilogramów, tak samo jak nie czekolada tuczy, tylko bilans kaloryczny. Jak to z tym jest, nie wymagam w tym pytaniu o jakieś obszerne wyjaśnienia medyczne, tylko jak to jest w praktyce.
2. Mógłby mi ktoś wyjaśnić proces wolnego metabolizmu oraz jego odbudowy?
Głównie chodzi mi o to czy jak ktoś ma np. 2000 zapotrzebowania kalorycznego, nie uprawia żadnego sportu, 0 ruchu, ktoś obniża na cudowną dietę z internetu która ma 800 kcal (pewna głupota, ale dla potrzeb przykładu muszę), 1200 ujemnego bilansu, ktoś trzyma dietę z 3 miesiące, waga poszła w dół o np. 10kg bez ćwiczeń ale już po 3 miesiącach waga się nie obniża. Co sie dzieje dalej? Jak ktoś zaczyna więcej jeść to waga drastycznie wzrasta? Jeśli tak to dlaczego? Czy to ma oznaczać, że nagle organizm ma po prostu zapotrzebowanie kaloryczne na poziomie 800 i nawet zwiększenie 200-300 kcal to tak jakbym chciał przytyć i zwyczajnie MASA CIAŁA idzie w górę? Czy po prostu organizm nagle szybko zbiera zapasy, bo znowu wydaje mu się, że zaraz będzie drastyczne obniżenie kaloryki? Jak długo trwa taka odbudowa metabolizmu? i czy te napędzanie metabolizmu będzie wiązało się z wzrostem wagi (lub pogorszeniem stanu sylwetki)
Zmieniony przez - bubi888 w dniu 2016-11-14 18:09:27
Zmieniony przez - bubi888 w dniu 2016-11-14 18:11:46